środa, 31 sierpnia 2016

34. Wtedy to i ja mógłbym się zabić.





Otworzyła zaspane oczy i przetarła je dłońmi. Widząc uśmiech przyjmującego i ona nieznacznie uniosła kąciki ust ku górze. Nie lubiła, kiedy ktoś się jej przyglądał. Szczególnie wtedy, kiedy spała i nie mogła na to zareagować. Jednak tym razem nie przeszkadzało jej to. Przecież w końcu budząc się mogła zobaczyć uśmiechniętą twarz Amerykanina.
-Nie lubię, kiedy mi się przyglądasz jak śpię. - mruknęła udając niezadowoloną.
-Akurat teraz Ci w to nie uwierzę. - zaśmiał się pstrykając ją w nos. - Cieszysz się z mojej obecności tak samo jak ja z Twojej.
-Kolega z pokoju Ci nie odpowiadał? - zmrużyła oczy.
-Zdecydowanie wolę, kiedy budząc się widzę Ciebie, a nie ciekawskiego Aarona. - wytknął w jej stronę język i przygarnął ją bliżej siebie. - Brakowało mi takich poranków. - westchnął. - Twojej obecności, Ciebie.
-Już nie udawaj takiego romantyka, Kochanie. - poklepała go po dłoni i podniosła się. - Wypadałoby chyba już wstać.
-Ale Kochanie, ja nie udaję romantyka. - zmienił pozycję na siedzącą i dumnie się uśmiechnął. - Ja jestem romantykiem.
-Wmawiaj sobie tak dalej. - zaśmiała się i zabrała z półki ubrania. - A Ty rusz ten swój zgrabny tyłeczek i zejdź na dół do mamy, ona też się za Tobą stęskniła.
Nie czekała na odpowiedź, tylko od razu udała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic, ubrała się w swoją ulubioną rozkloszowaną spódnicę i koszulę w czerwono czarną kratę. Na koniec włosy spięła w kucyka i zrobiła delikatny makijaż. Wróciła do pokoju i nieco w nim ogarnęła. Od powrotu Thomasa zrobił się w nim lekki bałagan, ale nie dziwiło ją to. Przecież był przyzwyczajony, że mieszkał sam w swoim pokoju. Jednak miała wrażenie, że od momentu, w którym zjawiła się w jego rodzinnym domu jakoś tak bardziej zaczął dbać o porządek. Nieraz pani Daniell opowiadała jej jak to jej synek w wieku dziewiętnastu czy dwudziestu lat prosił ją o posprzątanie w pokoju, kiedy ktoś miał go odwiedzić. Zresztą ciągle w głowie miała ten bałagan w jego klubowym mieszkaniu, który tam panował praktycznie za każdym razem kiedy składała niezapowiedzianą wizytę.
Zeszła do salonu i cicho się zaśmiała widząc jak Thomas gra ze swoim bratem w Fifę. Zgoniła go do rodziców, aby spędził z nimi trochę czasu, przecież tęsknili za nim tak samo jak i ona, a on w najlepsze siedział sobie na kanapie i kłócił się z bratem o to, którego drużyna jest lepsza. Pokiwała z niedowierzaniem głową i weszła do kuchni.
-Zgoniłam go do pani, a on zalega na kanapie. - ponownie się zaśmiała siadając na krześle przy kuchennej wyspie. - Jest niemożliwy.
-I zakochany. - dodała mama przyjmującego i zaśmiała się, czemu zawtórowała.
Jeszcze raz spojrzała na grających braci, uśmiechnęła się i zabrała z kosza jabłko, po czym znów weszła na górę i zniknęła w pokoju przyjmującego. Usiadła na łóżku wkładając słuchawki do uszu. Przymknęła oczy opierając się o ścianę.
-Now that you know, this is my life, I won't be told what's supposed to be right. - nuciła pod nosem słowa piosenki. Jakie to dziwne, że jedna piosenka tak idealnie potrafiła dopasować się do jej życia. Uśmiechnęła się pod nosem, a kiedy poczuła jak materac łóżka się ugina pod czyimś ciężarem niemalże podskoczyła. - Oszalałeś? Chciałeś mnie zabić? - wzięła głęboki oddech wyciągając słuchawki z uszu.
-Wtedy to i ja mógłbym się zabić. Moje życie bez Ciebie.. Nawet nie chcę o tym myśleć. - westchnął układając się na łóżko, a głowę położył na jej kolanach. - Malediwy? Hawaje? - zaśmiał się pod nosem widząc jej niezrozumiały wyraz twarzy. - Nie patrz tak na mnie, chcę Cię zabrać na wakacje.
-Nie stać mnie na taki wyjazd. - mruknęła pod nosem i odłożyła telefon na parapet. - I proszę Cię, nie namawiaj mnie na to.
-Ale ja nie każę Ci płacić za to. - uniósł kąciki ust ku górze.
-I właśnie dlatego nie chcę. - przejechała dłonią po jego policzku. - Zrozum, nie chcę, żeby wszyscy myśleli, że jestem z Tobą dla pieniędzy.
-W takim razie, jeżeli weźmiemy ślub to też będziesz mi mówiła, że nie stać Cię na wyjazd ze mną? - przekręcił się na brzuch i podparł na łokciach. - No właśnie. W takim razie potraktujmy to, hm.. - zamyślił się. - Potraktujmy to jak wyjazd przedślubny.
-Oszalałeś. - zaśmiała się. - Nie planujemy ślubu, jesteś tylko moim chłopakiem. - musnęła jego wargi.
-Tylko i aż, bo nie oddam Cię nikomu. W końcu będziemy planować nasz ślub, zobaczysz. - uśmiechnął się i znów ułożył głowę na jej nogach.

Dała się namówić na wakacje. Przecież zamieszał w to całą swoją rodzinę. Na każdym kroku każdy jej mówił, że powinna się zgodzić na wyjazd i nikt nie brał jej wytłumaczenia za racjonalne. Przecież byli parą i to, że jednego z nich nie było stać na tak drogi wyjazd nie oznaczało, że mają sobie tego odmówić. Nie wracała do tego tematu, ponieważ nie chciała się z nim kłócić. Już mu powiedziała co o tym wszystkim myśli. Nie powinien wtrącać w to swojej rodziny, bo to nie była ich sprawa. Ale kiedy Jaime przeprowadziła z nią poważną rozmowę to zrozumiała, że ten wyjazd jest dla niego bardzo ważny. Nie patrzyła na tą sprawę tak jak ona. Widziała jedynie problem w pieniądzach, których tak na dobrą sprawę ona nie posiadała. Dopiero Jaime uświadomiła jej, że Thomas patrzy na to jak na ich pierwszy wspólny wyjazd, jak na ich pierwsze wspólne wakacje w życiu. Dopiero wtedy dotarło do niej jak to jest dla niego ważne. Zgodziła się na wyjazd, ale ustalili, że będzie to tylko kilka dni. I wspólnie podjęci decyzję, iż nie będzie to jakaś rajska wyspa, czy piekielnie drogie wakacje w Hiszpanii bądź Grecji. Zdecydowali po prostu, iż pojadą do Francji. Na dwa, bądź trzy dni, aby jedynie odpocząć i pobyć sam na sam.
Po zameldowaniu w hotelu udali się do swojego pokoju. Rozpakowali walizki i kiedy Thomas zajął łazienkę ona udała się na balkon. Widok był oszałamiający! Już kiedyś była w Paryżu, jednak nie mieszkała w hotelu, z którego okna tak cudownie było widać Wieżę Eiffla. Westchnęła cicho i opierając się o balustradę balkonu nieznacznie się uśmiechnęła.
-Łazienka jest do Twojej dyspozycji. - objął ją w pasie i szepnął wprost do jej ucha, po czym musnął wargami jej policzek.
Odwróciła się do niego przodem, położyła dłonie na jego torsie, wspięła się delikatnie na palce i musnęła jego wargi.
-Dziękuję. - spojrzała w jego oczy i uśmiechnęła się.
Weszła do pokoju, zabrała kosmetyczkę i czyste ubrania, po czym zniknęła za drzwiami łazienki. Potrzebowała tej chwili dla siebie po podróży, które zawsze ją męczyły. Dlatego i tym razem spędziła pod prysznicem dobre trzydzieści minut. Po wyjściu spod prysznica przetarła zaparowane lustro wiszące na ścianie nad umywalką i uśmiechnęła się sama do siebie. Wmasowała w ciało truskawkowy balsam, a włosy wysuszyła i rozczesała, po czym ubrała się. Po wyjściu z łazienki rozejrzała się po całym pokoju, jednak nigdzie nie znalazła przyjmującego. Jej uwagę przykuła rozłożona na łóżku chabrowa, rozkloszowana sukienka. Nie przypominała sobie, aby ją pakowała do swojej walizki, więc zapewne zrobił to Amerykanin chowając ją do swojej. Podeszła bliżej łóżka i wzięła do ręki zapisaną kartkę.
Zapraszam Cię na randkę. Spotkamy się przy Wieży Eiffla. Na pewno mnie znajdziesz. 
Thomas. 
Zaśmiała się cicho i przejechała dłonią po sukience. Ujęła ją w dłonie i od razu udała się do łazienki. Szybko się przebrała, a włosy spięła w koka, pozwalając opadać kilku niesfornym kosmykom na twarz. Zrobiła delikatny makijaż i po wyjściu z łazienki wsunęła stopy w czarne szpilki. Spryskała się jeszcze swoimi ulubionymi perfumami i zabierając czarną torebkę wyszła z pokoju. 

-Nie wiedziałam, że z Ciebie jest taki romantyk. - zaśmiała się stając tuż za nim. Nie trudno było go dostrzec wśród osób znajdujących się w okolicach symbolu Paryża. 
-Pięknie wyglądasz. - uśmiechnął się ujmując jej dłoń i okręcając ją wokół własnej osi. 
-Dziękuję. - spuściła nieznacznie głowę w dół czując, że na jej policzkach pojawiają się rumieńce. 
-Chodźmy. - splótł jej palce ze swoimi i ruszyli w stronę stolików. 
Odsunął jej krzesło, a kiedy usiadła przysunął je bliżej stolika, po czym sam zajął swoje miejsce. Zamówił czerwone wino, a kiedy znalazło się ono już w kieliszkach ponownie spojrzeli w kartę dań, aby zamówić posiłek. Jednogłośnie zdecydowali się na Ratatouille uśmiechając się pod nosem. Przecież nie każdy w tym samym czasie wypowiada to samo słowo, czy też zdanie! Kiedy tylko dostali swoje dania życzyli sobie smacznego i w ciszy zabrali się za jedzenie. 
-Mam coś dla Ciebie. - ponownie tego wieczoru uśmiechnął się i sięgnął do kieszeni znajdującej się wewnątrz marynarki. 






InaccessibleGirl: W ten wieczór, dla niektórych ostatni wieczór wakacji, mamy kolejny rozdział. ;) I wiecie co? Chyba mi się podoba, co jest na mnie bardzo dziwne. A Wy co o nim myślicie? Czekam na Wasze opinie! :)

Pozdrawiam! ♥

PS: Życzę co poniektórym udanego rozpoczęcia roku szkolnego , a innym udanego ostatniego miesiąca tegorocznych wakacji! ;D Ja osobiście mam kampanię wrześniową z dwóch przedmiotów, więc pomału rozpoczynam naukę. Ale wiecie co? Pocieszenie mam takie, że ten wykładowca oblał połowę roku. ;D Zawsze lepsze takie pocieszenie niż żadne, prawda? :D