niedziela, 19 lipca 2015
1. Poradzisz sobie, wierzę w to.
Otwiera oczy tak jak każdego ranka. Kilkakrotnie mruga powiekami i rozgląda się po pokoju. Ściany nadal mają ten sam, lawendowy kolor, szafa nadal stoi w rogu i jest w kolorze jasnego dębu. Tak, to jest jej pokój, jej pokój w rodzinnym domu na przedmieściach Rzeszowa. Wreszcie wróciła do domu, po dwumiesięcznych, zagranicznych praktykach. Z szerokim uśmiechem zeskoczyła z łóżka. brała się, swoje rude włosy związała w kitkę i zrobiła delikatny makijaż.
Weszła do kuchni, aby sprawdzić co to za cudowny zapach dobiegał do jej pokoju. Nie myliła się. Ojciec stał przed kuchenką i smażył jej ulubioną jajecznicę.
-Już wstałaś? Myślałem, że dzisiaj zrobię Ci niespodziankę i przyniosę Ci śniadanie do łóżka. - zaśmiał się.
-Nie trzeba tatusiu, wystarczy mi to, że usmażyłeś mi tą pyszną jajecznicę. - klasnęła w dłonie i usiadła przy stole kładąc na nim koszyk ze świeżym pieczywem. - Tego naszego wspólnego śniadania najbardziej mi brakowało.
Zaśmiali się razem, a ojciec postawił dwa talerze z jajecznicą na stoliku. Wspólnie życzyli sobie smacznego i zabrali się za jedzenie.
Wyszli z domu i wsiedli do samochodu. Ojciec jechał do pracy, Antonina na uczelnię, aby oddać dzienniczek praktyk.
-Jak załatwię sprawy w dziekanacie to przyjadę do Ciebie. - musnęła policzek taty i wysiadła.
-Będę na Podpromiu. - krzyknął przez otwartą szybę i odjechał.
Weszła do budynku uczelni i od razu skierowała się do dziekanatu. Stara się jak najszybciej załatwić sprawę z odbytą praktyką. Po godzinie ma wszystko z głowy i może się cieszyć wolnym weekendem, tygodniem i miesiącem. Przecież rok akademicki zaczyna dopiero w październiku. W końcu może odpocząć, bo przez dwa miesiące mogła o tym odpoczynku jedynie pomarzyć.
-Panienka Antonina, jak miło panią znów u nas widzieć. Dawno się pani tutaj nie pojawiała. - ochroniarz jak zwykle przywitał się z nią z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Dzień dobry panie Zbyszku. - odpowiedziała równie szerokim uśmiechem. - Właśnie wczoraj wróciłam z praktyk. Jest może mój tato?
-Oczywiście, że jest, panienko. Będzie zapewne na sali.
Grzecznie podziękowała za otrzymaną informację i ruszyła w stronę sali. Daleko nie musiała iść, bo spotkała swojego ojca już w drodze do wyjścia. Objął ją ramieniem i razem opuścili Podpromie.
Weszli do domu i zabrali się za gotowanie obiadu. Antonina tęskniła za wspólnym gotowaniem tak samo jak jej ojciec. Przecież taka była ich tradycja. Zazwyczaj spotykali się razem w porze obiadowej, dlatego codziennie wspólnie gotowali. Tym razem zrobili spaghetti. To było ich ulubione danie, dlatego w ekspresowym tempie zniknęło z ich talerzy.
-Tato, martwisz się czymś. - usiadła obok niego na salonowej kanapie, kiedy tylko pozmywała naczynia.
-Och córeczko, to sprawy związane z Resovią. - westchnął. - Zaczęli przygotowania do nowego sezonu i jak zawsze musi być jakiś problem.
-Coś poważnego? - zmartwiła się. Przecież tak bardzo nie lubiła jak ojciec w domu martwił się zawodowymi sprawami.
-Problem z nowym zawodnikiem. Jest już od jakiegoś czasu w Polsce, ale nie potrafi się zaaklimatyzować.
-Poradzisz sobie, wierzę w to. - musnęła jego policzek. - Zawsze sobie radzisz, tatusiu.
InaccessibleGirl: Startujemy z nowym opowiadaniem. Mam nadzieję, że się spodoba i że nie utknę w martwym punkcie, bo chciałabym je skończyć. Oby mi się to udało. Pozdrawiam serdecznie! ;*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ciekawie się zapowiada i czekam na dalszy rozwój sytuacji ! :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się, że bohaterka ma wspólne zainteresowania z tatą - to potrafi złączyć ludzi :) póki co to dopiero początek, ale wydaje mi się, że Polubię Antośkę (oł, jeee :D) wydaje się taka spokojna i pomocna, to nic że jest ruda, zawsze mogę kupić jej farbę do włosów ;-)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i pozdrawiam, Antosia ;)
http://antosia-czyta.blogspot.com/
Jaeschke!
OdpowiedzUsuńCoś dla mnie, tyle czasu szukałam bloga z nim w roli głównej, że sama postanowiłam go zrobić :D
Zostaję do końca.
Pozdrawiam i zapraszam:
http://farewell-in-sunflowers.blogspot.com/