Zdezorientowana przeniosła wzrok na osobę wchodzącą do sali i krzyczącą Mamo. Nie wiedziała o co chodzi, nie miała pojęcia. Chwyciła dłoń Amerykanina i niepewnie odsunęła się nieco w tył. Znów poczuła się oszukana. Dopiero wyjaśniła sobie wszystko z matką, a już dostałą kolejny cios.
-Mamo, dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz? - podszedł do łóżka bardzo przejęty informacją o tym, że jest ona w szpitalu.
-Dopiero dzisiaj się obudziłam, synku. - westchnęła gładząc dłonią jego policzek. - Musisz kogoś poznać.
-Poznać? - westchnął prostując się i spoglądając w stronę osób stojących w pobliżu okna. - Antonina.
-Nie.. Nie rozumiem. - mruknęła kręcąc głową. - Skąd pan mnie zna, nie rozumiem.
-Córeczko, to jest.. - zacięła się na chwilę. - To jest Twój brat. Oliwier.
-Nie, to nie jest możliwe. - z niedowierzaniem pokręciła głową i przeniosła wzrok na otwierające się drzwi. - Tato, powiedz, że to nie jest prawda.
-Córeczko, posłuchaj. - podszedł bliżej i wyciągnął rękę w jej stronę, aby chwycić jej dłoń. Odsunęła się nieznacznie i otarła spływające po policzkach łzy.
-Myślałam, że się zmieniłeś, a Ty okłamywałeś mnie całe życie. Miałeś dwadzieścia lat na to, żeby mi powiedzieć o nim, dwadzieścia lat, rozumiesz?! - krzyknęła przenosząc wzrok na leżącą matkę. - A Ty? Mówiłaś, że wszystko sobie wyjaśniłyśmy, wszystko. A teraz? Zjawia się on i nagle uświadamiasz mi, że jest moim bratem?! Jesteście wszyscy popieprzeni!
-Licz się ze słowami! - Oliwier wysyczał przez zęby i chwycił ją za nadgarstek. - To jest nasza matka i nie pozwolę, abyś tak o niej mówiła!
-Nie dotykaj mnie. - wyswobodziła się z jego uścisku. - Ty jesteś taki sam jak oni! I wiecie co Wam jeszcze powiem? - otworzyła drzwi i stanęła w ich progu. - Przestaliście dla mnie istnieć. Obydwoje.
Kolejny raz otarła łzy i wybiegła ze szpitalnej hali nie zwracając uwagi na dobiegające ją krzyki. Nie potrafiła zrozumieć tego wszystkiego. Oliwier był starszy od niej, ale jak to możliwe, że nie pamiętała go? Fakt, matka odeszła jak była mała, ale przecież nie mógł umknąć jej tak ważny fragment życia, to przecież nie było możliwe. Ale jednak. Nie potrafiła sobie przypomnieć niczego, co się z nim kojarzyło. Nie mogła w głowie znaleźć wspomnień z nim dotyczących, a to bolało ją jeszcze bardziej. Nie chciała iść do Fabiana i Moniki - obawiała się tych pytań, które zapewne padłyby w jej kierunku. Do Thomasa też nie chciała iść. Wiedziała, że to będzie pierwsze miejsce, w którym będzie jej szukał, a w tym momencie nie chciała zostać znaleziona. Chciała być sama. Chciała po prostu pobyć w samotności i postarać się zrozumieć to wszystko, co nie było łatwą rzeczą. Stanęła przed blokiem, gdzie jeszcze niedawno cieszyła się wolnością, którą zniszczyło pojawienie się jednej osoby. Wzięła głęboki oddech i weszła do środka kierując się schodami na odpowiednie piętro. Nieco denerwując się przekręciła klucz w drzwiach i weszła do środka. Zanim zaszyła się na salonowej kanapie przeszła się po mieszkaniu i ucieszyła się, że rzeczy jej kuzynki zniknęły, co wiązało się z tym, że w końcu na spokojnie będzie mogła znów się tam wprowadzić. Otworzyła lodówkę i ku jej szczęściu wyjęła z niej butelkę wina, z którą usiadła na kanapie.
-Wszystko spieprzyli, wszystko. - poczuła jak do oczu napływają jej łzy, ale nie przejmowała się tym. Po prostu dała upust emocją, które niszczyły ją od środka.
Thomas
-Odzyskała ją pani i w tym samym dniu straciła. - mruknął przez zaciśnięte zęby i przeniósł wzrok na ojca Tośki. - A pan? Po co była ta całą pieprzona gadka? Dobrze się nie pogodziliście, a już ponownie ją pan stracił. - kiwnął z niedowierzaniem głową i ruszył w stronę drzwi.
-Thomas. - Góral chwycił go za rękę zatrzymując. - Znajdź ją i proszę Cię, porozmawiaj. Musimy jej to wszystko z Ewą wytłumaczyć.
-Teraz już chyba za późno na wytłumaczenia, nie sądzi pan? - wyswobodził się z jego uścisku. - A pani.. Pierwszą rzeczą jaką powinna usłyszeć to to, że ma brata. Gdyby ten ktoś się tutaj nie zjawił to pewnie nikt ani słowem by jej o tym nie wspomniał.
-Koleś, licz się ze słowami. - domniemany brat Tośki podszedł do niego zaciskając dłonie w pięści. - To jest zwykła rozkapryszona córeczka tatusia.
-Oliwier, przestań tak mówić. To jest Twoja siostra! - matka dziewczyny starała się go uspokoić.
-Nie znasz jej, wiec się zamknij. Nie masz prawa jej oceniać! - krzyknął przez zaciśnięte zęby. W końcu kto inny jak nie on mógł stanąć w jej obronie. Przecież była jego ukochaną. - A skoro masz takie zdanie o niej, to nie powinni mówić o Tobie jak o jej bracie, nie zasługujesz na to.
-To ona nie zasługuje na to, żeby być moją siostrą. Jest nikim. - odepchnął go od siebie.
-Nikim to jesteś Ty. - niemalże krzyknął i uderzył go z pięści w twarz. - Jesteś ostatnią osobą, która powinna ją oceniać, a ja na pewno nie pozwolę jej obrażać, tym bardziej Tobie.
-Thomas, przestań. - zapewne gdyby nie ojciec Tośki nie skończyłoby się na jednym uderzeniu. - Proszę Cię, idź już lepiej.
-Pójdę. - stanął w drzwiach. - Na takiego idiotę nie będę tracił czasu. Nie jego doczekanie. - wyszedł trzaskając drzwiami.
Po wyjściu z budynku szpitala trochę ochłonął. Kolejny raz starał się dodzwonić do Tośki, jednak za każdym razem słyszał to samo: Tu Tośka, albo Antonina, jak wolisz. Nie mogę odebrać, ale wiesz co robić. Denerwował się. Cholernie się denerwował, a do tego mieszało się to ze strachem o nią. Nie wiedział co ma robić, więc na samym początku poszedł do mieszkania Fabiana. Zapukał do drzwi, a kiedy Monika otworzyła mu drzwi od razu wszedł do środka.
-Była u Was Tośka? - walnął prosto z mostu stając w salonie.
-Nie, nie było jej. - rozgrywający nawet nie spojrzał na niego, był tak pochłonięty siedząc przed telewizorem i grając w FIFĘ.
-Tomek, powiedz mi, co się stało? Co z Tośką? - Monika wyraźnie się zmartwiła i zaniepokoiła. - Uspokój się i wyjaśnij mi wszystko.
-Nie mam czasu na wyjaśnienia. - ruszył w kierunku drzwi. - Proszę Cię, jakby się do Was odezwała daj mi od razu znać.
-Jasne, nie ma problemu. Możesz na mnie liczyć. - poklepała go po ramieniu, a on od razu wyszedł.
Teraz już kompletnie nie wiedział gdzie może jej szukać. Kiedy nie znalazł jej również w swoim klubowym mieszkaniu zostało mu jedno miejsce do sprawdzenia. Od razu wsiadł w samochód i z piskiem opon odjechał z pod bloku. Po niecałych piętnastu minutach był już na osiedlu, gdzie znajdowało się mieszkanie, które należało do Tośki. Na jego szczęście nie musiał dzwonić domofonem, udało mu się wejść do klatki, kiedy wychodziła jakaś starsza pani. Wbiegł na odpowiednie piętro i zapukał do drzwi. Zapukał drugi raz, trzeci, czwarty..
-Tosia, kochanie, wiem że tam jesteś. Proszę Cię, otwórz. - chwycił za klamkę i delikatnie ją nacisnął. Ku jego zaskoczeniu, drzwi były otwarte. Wszedł do środka zamykając je za sobą. - Tosia?
Zerknął do kuchni, ale tam jej nie było. Wszedł do salonu i na sam jej widok ucieszył się. Siedziała na kanapie tępo wpatrując się w okno, jakby znajdowało się za nim coś cholernie interesującego. Bolał go jej widok, bolało go jak cierpiała.
-Tosia.. - usiadł obok niej, przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
InaccessibleGirl: Jest kolejny rozdział. Dzisiaj kończy się w sumie dość spokojnie, ale jednak cały rozdział jest trochę, hm.. Nerwowy? ;) Ocenę oczywiście pozostawiam Wam. ;)
Analiza finansowa, ekonometria, rachunkowość zarządcza, rynek finansowy, rachunkowość finansowa.. Czy może być jeszcze gorzej? Zapowiada się ciężko, bardzo ciężko. ;c. Trzymajcie za mnie kciuki! ;D
Pozdrawiam serdecznie! ;*
PS: Jeżeli tutaj zaglądasz, czytasz to proszę o pozostawienie komentarza. Chciałabym zobaczyć ilu tak na prawdę Was tutaj jest. A każdy komentarz, nawet zwykła kropka, motywuje do dalszego pisania. Jesteście tutaj jeszcze?!
Przeczytałam dziś całość i jestem zachwycona! z niecierpliwością czekam na kolejne :3
OdpowiedzUsuńNo proszę, kolejne zaskoczenie - Tośka ma brata, ale chyba na razie się nie polubią ;) Szkoda mi głównej bohaterki bardziej niż kiedykolwiek. Przez lata była okłamywana nie tylko przez matkę, ale i ojca, który przecież dobrze wiedział o istnieniu Oliwiera. Można powiedzieć, że jej świat znów legł w gruzach, a zaufanie, którym darzyła najbliższe osoby po raz kolejny zostało nadszarpnięte. Dobrze, że u jej boku jest Thomas, który walczy o nią jak lew, gdy tylko zajdzie taka potrzeba, nawet jeśli wiązałoby się to z pobiciem jej własnego brata ;) Ach, nie będzie przesadą jeśli napiszę, że Rześki jest takim rycerzem na białym koniu :> Tak trzymaj, Tomek!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i trzymam kciuki ;* Wygląda na to, że i mój semestr zapowiada się najciężej ze wszystkich dotychczasowych, ale kto da radę jak nie my? :D
Zachowanie rodziny Tosi było i jest bardzo nie fair. Nie podoba mi się to. Nie dziwię się dziewczynie, że tak zareagowała, to bardzo dziwna i niecodzienna sytuacja. Na szczęście ma Tomka, który mam nadzieję, że jej pomoże.
OdpowiedzUsuńOliwier to niewychowany gnojek, który nie widzi więcej niż czubek własnego nosa.
Pozdrawiam ☆
Hej, nominowałam Cię do Libster Blog Award! Więcej u mnie :*
OdpowiedzUsuńZostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Awards. Po więcej informacji zapraszam tutaj: http://siatkarskieoneparty.blogspot.com/2016/02/liebster-awards.html
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj całkiem przypadkiem, ale kiedy zobaczyłam bohaterów postanowiłam przeczytać(na razie)ostatni rozdział. I stwierdzam, że MUSZĘ nadrobić zaległe.
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miała chwilę zapraszam do siebie:)
Pozdrawiam.