niedziela, 14 lutego 2016

27. Trafiła na kogoś, kto na prawdę ją kocha.






-Spokojnie, wszystko jest dobrze. - przyciągnął ją do siebie i przytulił. - Obudziła się. Twoja mama się obudziła.
-Obudziła się? - wyswobodziła się z objęć ojca i odwróciła w stronę przyjmującego. - Obudziła się, słyszałeś? Obudziła.
-Mówiłem, że wszystko będzie dobrze. - uśmiechnął się i zamknął ją w swoich ramionach.
-Mogę do niej iść? - spojrzała na ojca, który kiwnął jedynie głową w odpowiedzi na jej pytanie.
-Muszę jechać do mieszkania, zacząć się pakować. - posłał jej delikatny uśmiech i pocałował w policzek. - Później przyjadę, pójdziemy na obiad.
-Dobrze. Dziękuję Ci, Kochanie. - szepnęła, po czym wspięła się na palce i musnęła jego wargi. Odwróciła się i odeszła w stronę sali, w której leżała jej matka.
-Thomas, proszę Cię, poczekaj. - nim zdążył się odwrócić ojciec Tośki go zatrzymał. - Powinienem Cię przeprosić. Nie zasłużyłeś na takie traktowanie z mojej strony.
-Nie musi mnie pan przepraszać. - odpowiedział z wyczuwalną w głosie szczerością. - Jest pan jej ojcem, każdy ojciec broni swojej córki, swojego dziecka.
-Właśnie. Jestem jej ojcem, a nie zachowywałem się tak. Dopiero teraz to zrozumiałem, jak ją straciłem.
-Nigdy jej pan nie stracił i nie straci. Ona zawsze będzie tą małą Antoniną, dla której będzie pan mógł uchylić nieba.
-Ale już jest dorosła, a ja starałem się na siłę układać jej życie. - westchnął siadając na pobliskim krześle. - Powinienem pozwolić jej na własne podejmowanie decyzji, na popełnianie błędów. Bałem się, że ją stracę.
-Ona nigdy pana nie zostawi. - pokrzepiająco uśmiechnął się. - Jest pan jej ukochanym tatusiem, którego bardzo kocha.
-Ale mimo to odtrąciła mnie. - spuścił głowę w dół.
-Panie Adamie, nie odtrąciła. Chciała tylko panu udowodnić, że bez pana pomocy potrafi sobie poradzić w życiu. Że może żyć tak jak sama tego chce, a nie tak jak to pan jej zaplanował.
-I udało jej się, bo trafiła na kogoś, kto na prawdę ją kocha.
-Tak, kocham ją i jestem gotów zrobić dla niej wszystko. Nawet wbrew pana woli.
-Nie spodziewałem się tego, że jesteś tak mądrą osobą, Thomas. - przeniósł swój wzrok z podłogi na przyjmującego. - Nie musisz nic robić wbrew mojej woli. Zrozumiałem, że aby odzyskać córkę, muszę zaakceptować osobę, którą ona kocha.
-Nie musi pan tego robić wbrew swojej woli. - westchnął kręcąc jedynie głową. - Nie wymagam tego od pana. Ja po prostu ją kocham i nie zrezygnuję z niej.
-Nie musisz rezygnować z niej. - wstał i stanął obok niego, po czym wyciągnął w jego stronę dłoń. - Masz wolną drogę, Thomas.
-Dużo wody w rzece musiało upłynąć, aby pan zrozumiał, że na prawdę kocham Tośkę. - uścisnął jego dłoń i delikatnie się uśmiechnął.
-I jeszcze sporo upłynie, zanim dotrze to do mnie.  - zaśmiał się i poklepał go po plecach. - Ale widzę, że moja córka jest przy Tobie szczęśliwa. Tylko zapamiętaj sobie, że jeżeli ją zranisz to nie będę już tak miły.
-Nie musi się pan obawiać. Nie potrafiłbym jej zranić.
-Mam nadzieję. - ponownie się zaśmiał.
-Przepraszam, ale muszę iść. Czas goni, pakować się trzeba. - westchnął niezadowolony. - Do widzenia.


Antonina

Niepewnie otworzyła drzwi do sali i zerknęła przez nie. Zauważyła, że ma zamknięte oczy, więc nie chciała przeszkadzać. Cofnęła się i powoli przyciągała drzwi w swoją stronę. 
-Wejdź, proszę. - usłyszała cichy pomruk i zamarła. Znów niepewnym ruchem otworzyła nieco szerzej drzwi i weszła do środka zamykając je za sobą. - Podejdź bliżej, nie musisz stać w drzwiach. 
-Przepraszam, ja tylko.. - zacięła się. Wiadomość o tym, że jej matka odzyskała przytomność ucieszyła ją, ale przecież na dobrą sprawę nie znała jej. - Nie powinnam była przychodzić i przeszkadzać. 
-Nie przeszkadzasz. - na jej twarzy dało się dostrzec cień uśmiechu. 
-Jak się czujesz? - podeszła nieco bliżej i usiadła na krześle. 
-Bywało lepiej. - zaśmiała się, ale po chwili można było dostrzec grymas bólu malujący się na jej twarzy. - Tyle rzeczy mnie ominęło, a Ty wyrosłaś na piękną kobietę.
-A Ciebie przy mnie nie było. - poczuła, jak do jej oczu napływają łzy. - Nie było Cię przy mnie wtedy, kiedy Cię najbardziej potrzebowałam. Zostawiłaś mnie, a temu wszystkiemu był winien ojciec. 
-Antosiu.. - westchnęła nieznacznie się poprawiając na szpitalnym łóżku. - Nie obwiniaj go za to. To byłą moja decyzja. Musiałam odejść, musiałam się uwolnić, znów poczuć życie.
-Poczuć życie? - podniosła się z krzesła i stanęła przy oknie. - Uwolnić się od nas, bo my tylko przeszkadzaliśmy, prawda? 
-Chciałam Cię zabrać, miałaś jechać ze mną..
-Nie potrzebuję Twoich wyjaśnień. - weszła jej w zdanie i otarła mokre od łez policzki. - Potrzebowałam Ciebie, Twojej obecności w każdym momencie mojego życia. Chciałam się cieszyć z Tobą ze skończenia liceum i zdania matury czy dostania się na studia. Chciałam wypłakiwać się w Twoje ramiona po nieudanym związku czy opowiadać o tym, jak bardzo jestem szczęśliwa z kimś kogo kocham. Potrzebowałam matki, której nie miałam. 
-Nie zasługuję na Twoje współczucie i miłość, nie powinnam była prosić Adama o to, aby Cię poinformował o moim powrocie.
-Nie chodzi tutaj o współczucie. - pokiwała z niedowierzaniem głową. - Chodzi o to, że mnie zostawiłaś, a kiedy Cię potrzebowałam to nie było Cię przy mnie. 
-Był z Tobą ojciec. - westchnęła przymykając powieki.
-Ojciec, który robił wszystko za mnie. - ponownie usiadła na krześle. - Podejmował za mnie decyzję, kiedy mu pasowało to tak po prostu wysyłał mnie za granicę na praktyki. To jest mój ojciec, który był zawsze przy mnie, ale on nie zastąpił mi matki, nie potrafił tego zrobić. 
-Kochanie.. - szepnęła, a na jej policzku dało się zauważyć łzy. - Tak bardzo Cię przepraszam. Skrzywdziłam Cię moją decyzją, nie powinnam była tego robić. Ale już jestem, wróciłam do Ciebie, córeczko. 
-Zwykłe przepraszam nie zmieni tego, że Cię nie było. Nic nie naprawi, czasu nie cofnie. 
-Tosiu, jakby cofnięcie czasu było możliwe, na pewno nie zrobiłabym tego co zrobiłam. Nie zostawiłabym Cię, kochanie.
-Już raz mnie zostawiłaś, nas zostawiłaś. - kolejne łzy spływały po jej policzkach. - I pewnie gdybyś mogła zrobiłabyś to kolejny raz.
-Wróciłam do Ciebie, już Cię nie zostawię, obiecuję Ci. - westchnęła i otarła łzy ze swoich policzków. - Tylko daj mi szansę, proszę.
-Nie chcę, żebyś w pewnym momencie znów odeszła, znów mnie zostawiła. - przeniosła się na skraj łóżka i ujęła jej dłoń. - Obiecaj mi, że mimo wszystko będziesz zawsze przy mnie.
-Obiecuję Ci, nie zostawię Cię kolejny raz. - niepewnie się uśmiechnęła. - Wybaczysz mi?
-Mimo wszystko jesteś moją matką, za którą tak bardzo tęskniłam. - przytuliła się do niej. - Nie potrafiłabym Ci nie wybaczyć.

Nim się spostrzegła dochodziła godzina czternasta. Cały ten czas spędziła w sali na rozmowie z matką. Opowiedziała jej wszystko począwszy od skończenia szkoły średniej, poprzez jej pierwszą nieudaną miłość, a na związku z Thomasem skończywszy. Wiedziała, że matka zrozumie ją lepiej niż ojciec, dlatego opowiedziała jej praktycznie wszystko. Nie znała jej za dobrze, ale wiedziała, że aby się lepiej poznać muszą ze sobą rozmawiać. A czas na rozmowie minął im niespodziewanie szybko. Cieszyła się, że w końcu odzyskała matkę, bardzo tego chciała. Jednak z drugiej strony miała ojca, z którym w ostatnim czasie nie potrafiła się dogadać. Ale nie wspomniała o tym ani słowem, przecież nie chciała martwić swojej rodzicielki.
-Pani Antonino, musi już pani wyjść. I tak zbyt długo tutaj pani była. - pielęgniarka po raz kolejny starała się ją przegonić.
-Za chwilę wyjdę, obiecuję. - posłała jej ciepły uśmiech.
-Ma pani pięć minut. Jeżeli tutaj wrócę i jeszcze pa..
-Dobrze, za pięć minut mnie nie będzie. - zaśmiała się. Kiedy pielęgniarka wychodziła, za drzwiami zobaczyła przyjmującego, którego zawołała skinieniem głowy. - Mamo, przedstawię Ci kogoś.
Amerykanin niepewnie wszedł do środka, podszedł nieco bliżej i musnął delikatnie jej wargi na przywitanie.
-Mamo, to jest Thomas. - uśmiechnęła się obejmując go ramieniem. - Thomas, to jest moja mama,
-Miło mi panią poznać, choć okoliczności nie są za bardzo miłe. - zaśmiał się, ale kiedy poczuł między żebrami ukłucie od razu się uspokoił.
-Mnie również miło Cię poznać. Proszę, mów mi po prostu Ewa. - uścisnęła jego dłoń.
-Przyszedłem porwać Tośkę na obiad. - pocałował ją we włosy.
-Tak, zabierz ją, bo jeszcze nic nie jadła. Jak tak dalej pójdzie to zniknie nam w oczach!
-Ma pani rację. - podrapał się po karku widząc jej karcące spojrzenie i od razu się poprawił. - Masz rację. To co, idziemy?
-Mamo, mamo co się stało?!





InaccessibleGirl: Jest kolejny rozdział. Trochę spóźniony, nawet bardziej niż trochę, bo aż tydzień. Ale dopadła mnie sesja i tak na dobrą sprawę ostatnie zaliczenie miałam dopiero w piątek. Jak zwykle zostawiłam wszystko na ostatnią chwilę - tym razem padło na projekt z finansów publicznych. :D. Więc feriami za bardzo się nie nacieszyłam, bo te dwa dni minęły strasznie szybko. A od poniedziałku znów się zaczyna, niestety. 
Co do rozdziału, nie podoba mi się, pisany na szybko, beznadziejny. Ale co jak co, zostawiam Wam do oceny, kochane! ;)

Do następnego, pozdrawiam! ;*



3 komentarze:

  1. Aaa. Przeczytałam całe twoje opowiadanie w jeden dzień. Długo szukałam opowiadania o Thomasie i w końcu znalazłam. Dzięki Tobie pokochałam go jeszcze bardziej niż wcześniej <3 dziękuję i na pewno zostanę tu na dłużej. Brak słów do opisania. Jeszcze raz wielkie dzięki. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawa dla pana Górala, że zrozumiał jak ważną osobą w życiu Tośki jest Thomas i że nie powinien sprzeciwiać się ich związkowi. Mam nadzieję, że sam siatkarz mądrze wykorzysta otrzymany kredyt zaufania i nie pozwoli, by Tośce stała się krzywda.
    Paradoksalnie cieszę się, że Antonina "wygarnęła" matce, w końcu nie było jej w najważniejszych momentach życia córki. Być może nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo Tośka jej potrzebuje, dlatego ta rozmowa była im potrzebna, tak dla oczyszczenia atmosfery. Wydawać by się mogło, że teraz nic nie stoi na przeszkodzie, by naprawiły relacje, ale ta końcówka jest bardzo niepokojąca...
    Ach, te finanse publiczne :P Ileż ja się nerwów przez nie najadłam! Największa zmora mojej sesji, ale na szczęście horror skończył się happy endem :P
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :D
    Twoje opowiadanie śledzę już od jakiegoś czasu ale dopiero teraz postanowiłam się ujawnić :D Czytałam na telefonie i jakoś mi było nie po drodze...
    Tak więc świetne opowiadanie! Bardzo podoba mi się historia Tosi i Thomasa. Mam nadzieję że w ich związku będzie cud miód i malina czy jak to się tam mówi... Pewnie jakiś kryzys też będzie no ale musi bo byłoby nudno prawda? :D
    Od tak dawna nie komentuję opowiadań że tak jakoś mi dziwnie i nie wiem co napisać... :(
    Przy kolejnym rozdziale na pewno się rozpiszę :D
    Życzę miłego tygodnia i duuużo weny!

    OdpowiedzUsuń