niedziela, 6 marca 2016

30. Powinienem zostać tutaj, z Tobą.





Uwielbiała taki widok z rana. Uwielbiała widzieć jego miarowo unoszącą się klatkę piersiową, kiedy otwierała oczy. Uśmiechnęła się sama do siebie i delikatnie uwolniła się z jego uścisku, aby się nie obudził. Z szafki wyciągnęła swoją ulubioną koszulę w czerwono-czarne kratki i rozkloszowaną, czarną spódnicę. Cicho wyszła z pokoju i od razu udała się do łazienki. Zimną wodą przemyła twarz, włosy rozczesała i spięła je w kucyk, po czym ubrała się i zrobiła delikatny makijaż. Nie lubiła dużej ilości makijażu na twarzy, dlatego zazwyczaj kończyło się na delikatnym wytuszowaniu rzęs i muśnięciem ust błyszczykiem. Z łazienki przeszłą do kuchni, jednak nie znalazła nic odpowiedniego do jedzenia, więc w ekspresowym tempie wyszła do osiedlowego sklepiku. Chciała po prostu sprawić przyjemność swojemu ukochanemu i przygotować mu śniadanie. Miała nadzieję, że kiedy wróci do mieszkania przyjmujący będzie jeszcze spał i nie pomyliła się. Wyjęła z półki toster i upiekła w nim kilka kromek chleba, które położyła na kuchennej wyspie. Obok kanapek postawiła słoik z dżemem brzoskwiniowym - przecież tylko taki lubił Thomas - i truskawkowym, który ona osobiście uwielbiała. Przy małych słoiczka postawiła nieco większy słoik z czekoladą. Nie potrafiła się powstrzymać, dlatego delikatnie zmoczyła palec w słodkim kremie i oblizała go.
-Przepyszne. - cicho się zaśmiała.
Po przygotowaniu śniadania zaparzyła kawę, której sapach roznosił się po całym mieszkaniu. Uwielbiała, kiedy zapach świeżo parzonej kawy roznosił się po mieszkaniu. Przelała czarną ciecz do jednej filiżanki i zamoczyła w niej wargi, które oblizała. To było to, czego potrzebowała z rana, aby jeszcze pozytywniej przekonać się do dnia, który musiała przetrwać.
-Mmmm, co mi tutaj tak pachnie? - poczuła jak czyjeś dłonie obejmują ją w pasie Mimowolnie się uśmiechnęła i odłożyła filiżanką z kawą na blat mebli kuchennych.
-Wyspałeś się? - przekręciła głowę nieco w bok zerkając na niego.
-Takie zapachy dochodziły do sypialni, że nie mogłem nie wstać. - zaśmiał się muskając delikatnie jej policzek.
-To w takim razie, śniadanie gotowe. - posłała mu ciepły uśmiech i sięgnęła po drugą filiżankę, do której również nalała kawy. - Smacznego.
-Czym sobie zasłużyłem, na przygotowane śniadanie? - uniósł brwi ku górze i usiadł na krześle przy kuchennej wyspie, upijając łyk kawy.
-Jesteś. I to wystarczy. - posłała mu buziaka i podeszła do wyspy, zabierając jedną kromkę chleba, którą posmarowała dżemem truskawkowym.
-Chodź tutaj do mnie, kochanie. - chwycił jej dłoń i przyciągnął delikatnie ku sobie. - Ostatnio sporo się działo.. Powinienem zostać tutaj, z Tobą. Wspierać Cię.
-Nie. - odparła niemalże natychmiastowo stając między jego nogami i kładąc dłonie na jego klatce piersiowej. - Nie możesz, rozumiesz? To jest Twoja szansa. Jest rok olimpijski, musisz jechać na zgrupowanie, nie możesz odpuścić.
-Ale posłuchaj mnie. - westchnął. - Poproszę trenera o urlop, zrozumie mnie.
-To Ty zrozum. Nie możesz go prosić o takie poświęcenie, oni Cię potrzebują, kochanie. - westchnęła gładząc dłonią jego policzek. - Pojedziesz na zgrupowanie, pokażesz im wszystkim jak dobry jesteś i widzimy się tutaj, w Polsce na turnieju finałowym Ligii Światowej, rozumiesz? A teraz przestań marudzić, tylko jedz, bo za chwilę Ci zjem wszystko.
-Nie ma mowy! - zaśmiał się sięgając po tosta, którego ugryzł. - Jakie plany na dziś?
-Wiesz, chcę się odciąć od tego wszystkiego co się dzieje. Za dużo tego, a ja mam już dość. - westchnęła cofając się nieznacznie, aż poczuła za plecami szafkę kuchenną, o którą się oparła. - Chcę po prostu odpocząć od tych wszystkich kłamstw. Za dużo ich było.
-Rozumiem. - wziął głęboki oddech. - Ale nie zmienia to faktu, że powinnaś porozmawiać z rodzicami.
-Proszę Cię, odpuść. - założyła ręce na klatce piersiowej i zmrużyła oczy.
-Dobrze, w takim razie idę szybko do łazienki trochę się ogarnąć i porywam moją ukochaną na spacer. - szeroko się uśmiechnął i przelotnie musnął jej wargi, po czym zniknął za drzwiami łazienki.

Nie przepadała za zimą, dlatego cieszyła się, że na niebie pojawiło się słońce, które przyjemnie ogrzewało jej twarz, kiedy siedziała na parkowej ławce. Uśmiechnęła się nieznacznie przymykając powieki i unosząc delikatnie głowę ku górze, aby słońce jeszcze bardziej ogrzewało jej spragnioną promieni słońca twarz.
-Wiesz... - zaczęła niepewnie spoglądając na Amerykanina, a ten jedynie spojrzał na nią pytająco. - Kiedy Cię poznałam moje serce od razu mocniej zabiło. - uśmiechnęła się na samą myśl o tym dniu. - Już wtedy wiedziałam, że to nie jest normalne, ale nie chciałam się sparzyć, cierpieć.
-Wiesz, że nie zraniłbym Cię. - objął ją ramieniem przyciągając ku sobie. - Za bardzo Cię kocham.
-Wiem o tym. Teraz już to wiem. - zaśmiała się muskając delikatnie jego policzek. - Ale wtedy za bardzo byłam pod wpływem ojca. Teraz sporo rzeczy się zmieniło i nie żałuję tego. - zmrużyła oczy i przejechała kciukiem po jego policzku. - Co nie zmienia faktu, że zraniłeś mnie, kiedy pomyślałeś, że sypiam z własnym ojcem.
-O nie, nie, nie. - pokiwał przecząco głową. - To ni było tak!
-Było, było. I nie wykręcisz się!
-Gdybyś nie ukrywała przede mną, że jest Twoim ojcem nie doszłoby do takiej sytuacji.
-Gdybym Cie powiedziała o tym to zacząłbyś mnie traktować z dystansem.
-Wtedy był jeszcze Bartek.. - westchnął.
-Sporo się zmieniło od tamtego czasu. Bartek był moim przyjacielem, a teraz? Oddaliliśmy się od siebie.
-Brakuje Ci go, hm? - odgarnął niesforny kosmyk jej włosów za ucho.
-Zawsze mogłam na niego liczyć, wygadać mu się. Wiedziałam, że będzie po mojej stronie, nawet gdyby cały świat był przeciwko mnie.
-Ja zawsze będę po Twojej stronie. - w jego głosie dało się wyczuć nieco smutku.
-Spójrz na mnie. - delikatnie przekręciła jego głowę w swoją stronę. - Dla Ciebie zrezygnowałam z relacji z moim ojcem, rozumiesz? - uniosła kąciki ust ku górze i przytuliła się do niego. - To Ciebie kocham. - szepnęła wprost do jego ucha, a on jedynie mocno ją objął.
-Ja też Cię kocham, bardzo. - szepnął, po czym musnął jej policzek.
-No cześć! - w mgnieniu oka przenieśli wzrok w stronę, z któej dochodziły głosy.





InaccessibleGirl: Dzisiaj nieco krócej, pisane na szybko. Beznadziejne, przepraszam. 

Selene, ja już kilka wykładów z ekonometrii miałam i nadal nie wiem co to jest, i raczej już się nie dowiem, a przywita mnie z tego ustny egzamin. ;D 

Halo! Jest tu ktoś jeszcze?! ;) Może jakiś odzew, choć delikatny z Waszej strony? ;)

Pozdrawiam! ;*



3 komentarze:

  1. ja jestem :) mam nadzieję, ze taka sielanka w ich związku utrzyma się jak najdłużej, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurcze, w takim razie trzymam kciuki za zgłębianie tajników "czarnej magii" :P Mnie w tym semestrze czeka egzamin na który będę musiała napisać pracę, a później ją "obronić", czyli taka mała rozgrzewka przed licencjatem. Studia czasami przypominają tor przeszkód - wszędzie jakieś trudności i zasadzki :P
    Piękna jest relacja Antoniny i Thomasa, aż żal byłoby to psuć, dlatego mam nadzieję, że nie szykujesz jakiejś bomby atomowej :P Skoro Rześki byłby w stanie odpuścić dla ukochanej sezon reprezentacyjny, to znaczy, że naprawdę jest dla niego niesamowicie ważna, o wiele ważniejsza od siatkówki. Trafiła go strzała Amora, cóż poradzić ;)
    I tak mimowolnie zastanawiam się co u Bartka (nie żebym szczególnie tęskniła, bo nie za bardzo dał się tutaj lubić, ale jego postać jakoś tak z dnia na dzień zniknęła , dlatego zastanawiam się czy jeszcze tutaj wróci).
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Na twojego bloga trafiłam dzisiaj całkiem przypadkiem i od razu historia zawładnęła moim sercem :) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń