niedziela, 13 września 2015
10. Jak mogę sobie odpuścić, skoro Cię kocham?
-Tatku, możemy porozmawiać? - zerknęła przez uchylone drzwi do gabinetu.
-Oczywiście, przecież wiesz, że dla Ciebie zawsze mam czas. - skinieniem głowy zaprosił ją do środka i zamknął laptopa. - Co się stało?
-Wiesz, już dawno o tym myślałam.. - westchnęła siadając na krzesło naprzeciw ojca. - Chciałabym się wyprowadzić. Nie chodzi mi o to, że nie chcę mieszkać z Tobą, ja po prostu ch..
-Spokojnie, nie musisz się tłumaczyć. - uniósł kąciki ust ku górze. - Rozumiem Cię i jeżeli jesteś tego pewna to nie mam nic przeciwko.
-Ale tato, zostaniesz tutaj sam..
-Córeczko, o mnie się nie martw, przecież nie wyprowadzisz się Bóg wie gdzie, tylko do centrum. - zaśmiał się. - A o swoim staruszku nie zapomnisz, będziesz mnie przecież odwiedzać.
-Jesteś cudowny, tato. - krzyknęła i przytuliła się do niego. - Dziękuję Ci bardzo.
-Nie musisz mi dziękować. - zaśmiał się i pocałował ją we włosy. - Tylko nie będziesz wynajmować mieszkania. Znajdź sobie jakieś odpowiednie i kupimy je, a Ty będziesz jego właścicielką. Będziesz musiała mi udowodnić, że zasługujesz na to, żeby mieszkać sama.
-Mam najwspanialszego ojca na świecie. - zaśmiała się całując go w policzek.
Nim się zorientowała minął listopad i połowa grudnia. W międzyczasie przeprowadziła się z rodzinnego domu do mieszkania w centrum Rzeszowa, które wybrała wraz z ojcem. Cieszyła się z tego, nawet bardzo. Kontakty z rzeszowskimi siatkarzami ograniczyła do minimum: przypadkowe spotkania w galerii czy na rynku. Stwierdziła, że tak będzie lepiej. A Thomas? O nim do tej pory wolała nie rozmawiać. Z jednej strony rozumiała jego reakcję, jednak bardzo ją to zabolało. Polubiła go, nawet bardzo. A on zachował się jak dupek. Mimo iż miał prawo, to nie potrafiła zrozumieć tego, że takie oszczerstwa rzucił wśród chłopaków z rzeszowskiej drużyny. Tego nie mogła mu wybaczyć, a nawet nie chciała, choć ta świadomość bardzo ją bolała. Święta Bożego Narodzenia spędziła z ojcem u rodziny na wsi. Bardzo się cieszyła na ten wyjazd, bo mogła się oderwać od nauki, od nieprzyjemnych wydarzeń i od unikania Thomasa. Cieszyła się, bo była wśród bliskich i choć przez okres świąt zapomniała o wszystkim, co sprawiało jej przykrość i czuła się szczęśliwa. Lubiła spędzać czas na wsi, cieszył ją każdy pobyt tam, ze względu na jej babcię. Bardzo ją kochała i brała sobie do serca jej rady.
-Wnusiu, zamarzniesz na tym tarasie. - zarzuciła na jej ramiona granatowy płaszcz i usiadła obok niej, na wiklinowym fotelu. - Co Cię tak gnębi, hm? Mimo, że się uśmiechasz to wiem, że coś tam w środku nie pozwala Ci być całkowicie szczęśliwą.
-Babciu, jak Ty mnie dobrze znasz. - westchnęła. - Przepraszam, że zepsułam Wam Wigilię.
-Kochanie, nic nie zepsułaś. - skarciła ją wzrokiem. - Przecież wiesz, że uwielbiam jak tutaj przyjeżdżasz. A ja wiem, że cieszysz się z tego, że tutaj jesteś, i wiem również, że coś Cię gnębi. I choć starasz się o tym zapomnieć to nie uda Ci się. A wiesz dlaczego? - spojrzała na nią uśmiechając się delikatnie. - Bo to coś jest w Twoim sercu. I choć bardzo Cię boli, to z serca tak szybko nie zniknie, Kochanie.
-Żeby to było takie proste jak się wydaje.. - otarła pojedynczą łzę spływająca po jej policzku.
-Życie nie jest proste, ale my mamy w zwyczaju utrudniać sobie je jeszcze bardziej, wnusi. - ujęła jej dłoń. - A młodzi ludzie w szczególności. Chcą udowadniać wszystkim, że radzą sobie sami, a prawda jest zupełnie inna. Zazwyczaj gubią się, ale nie potrafią do tego się przyznać.
-Masz rację babciu. - uniosła kąciki ust ku górze. - Młodzi ludzie mają w zwyczaju popełniać błędy i ranić innych.
-Zapamiętaj co babcia mówi. Swoje już przeżyła. - zaśmiała się. - Jeżeli on Cię zranił to zrobił to dlatego, że go coś zabolało. Często ludzie coś robią, a później tego żałują, a on pewnie też tego żałuje.
-Skąd wiesz, że chodzi o jakieś chłopaka?
-W Twoim wieku, kochanie, zawsze chodzi o jakiegoś chłopca. - zaśmiała się, wstała i przytuliła ją. - Jeżeli Cię kocha to zrozumie, że popełnił błąd. Chyba, że to Ty popełniłaś błąd to musisz to jakoś odkręcić.
-Dziękuję babciu. - musnęła jej policzek. - Cieszę się, że mam Ciebie.
Uśmiechnęła się, pocałowała ją we włosy i weszła do środka. Odprowadziła ją wzrokiem i uśmiechnęła się sama do siebie. Po chwili też wróciła do domu dziadków i zaszyła się w pokoju.
W przerwie między świętami, a sylwestrem wróciła wraz z ojcem do Rzeszowa. Sylwestra chciała spędzić w swoim mieszkaniu, jednak już jakiś czas temu obiecała niejakiemu Bartoszowi, że uda się z nim na sylwestrowy bal. Wtedy cieszyła się z tego zaproszenia, jednak teraz nie pałała do tego optymizmem, ze względu na to, że na owym balu mieli pojawić się zawodnicy Asseco Resovii Rzeszów. Jednak nie chciała wystawić swojego przyjaciela w dniu sylwestrowego balu, nie miała do tego serca. A poza tym, już jakiś czas temu umówiła wizytę u fryzjera i kosmetyczki. Jedynie miała problem z sukienką. Zdecydowała się pójść do galerii z nadzieją, że znajdzie coś odpowiedniego. I nie pomyliła się. Może i przeszła kilkanaście sklepów, ale znalazła odpowiednią sukienkę. Była idealna. Góra pokryta cekinami w odcieniu złota, a dół czarny z kilkoma warstwami szyfonu. Idealnie podkreślała jej figurę. Zadowolona z zakupu ruszyła w stronę salonu fryzjersko-kosmetycznego, u którego miała umówioną wizytę. Po ponad dwóch godzinach miała gotowy makijaż i fryzurę. Zadowolona wróciła do mieszkania, gdzie wyszykowała się do końca. W międzyczasie wysłała jeszcze sms'a do Bartosza z informacją, żeby nie jechał do jej rodzinnego domu. Kiedy usłyszała dzwonek do drzwi spryskała jeszcze ciało perfumą i włożyła nogi w czarne szpilki. Otworzyła i przywitała się z siatkarzem.
-Wyglądasz nieziemsko. - nie wierzył własnym oczom. - Jesteś piękna.
-Nie przesadzaj, Kurek. - zaśmiała się, a jej towarzysz pomógł włożyć jej płaszcz.
Nie przepadała za sztywnymi balami ze sportowcami, jednak tym razem czuła się inaczej. Cieszyła się, że nie odmówiła atakującemu i mimo iż wokół niej było sporo nieznajomych jej osób, to czuła się jak między swoimi.
-Tośka, wyglądasz cudownie! - nie wiedząc kiedy, obok niej pojawiła się ukochana Fabiana.
-Dziękuję, ale Ty wyglądasz o wiele lepiej. - zaśmiały się i pochłonęły w rozmowie.
-Przepraszam, ale chciałbym zatańczyć ze swoją partnerką. - Kurek udawał zniechęconego staniem, a ona nie bardzo mu w to uwierzyła. Przecież on nie lubił tańczyć! - Można prosić?
Nie miała wyjścia. Przecież po to tutaj przyszła. Żeby bawić się i świętować Nowy Rok! Wiedziała, że spotka tutaj Amerykanina, ale miała nadzieję, że nie odważy się do niej podejść, szczególnie wtedy, jak zauważy, że jest ona w towarzystwie Bartosza. Jednak myliła się.
-Odbijany! - krzyknął porywając ją do tańca. Widziała w oczach Bartka zdenerwowanie, a nawet wkurzenie, jednak uspokoiła go proszącym wzrokiem.
-Mogłeś sobie darować. - mruknęła, do przyjmującego.
-Nie mogłem, to Ty mnie unikałaś od prawie dwóch miesięcy. - westchnął. - Chciałem Ci wszystko wyjaśnić, jednak teraz zapiera mi dech w piersiach.
-Nie wzruszają mnie Twoje słowa.
-Wyglądasz zniewalająco, Tosia. - szepnął wprost do jej ucha.
-Odpuścisz sobie? - odwróciła wzrok, aby nie spoglądać w jego oczy.
-Jak mogę sobie odpuścić, skoro Cię kocham?
InaccessibleGirl: Mamy dziesiątkę. Pisaną na szybko, więc za błędy z góry przepraszam. Najbardziej chyba podoba mi się ten fragment rozmowy z babcią, zdecydowanie. A resztę zostawiam do oceny Wam. :)
Puchar Świata ruszył, zdecydowanie. Na pięć spotkań mamy wszystkie wygrane! A straciliśmy zaledwie jeden punkt. Nawet jest warte wstawanie o 5 rano, aby kibicować naszym Mistrzom! Oby tak dalej Panowie, do Rio! Wiecie jak to fajnie jest być studentem? :D
Pozdrawiam i całuję! ;*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
jejku jejku jejku. czy on naprawdę jej to powiedział czy tylko mi się to przyśniło. nawet nie wiesz jak bardzo czekam teraz na kolejny rozdział :) dodawaj szybciutko kochaniutka ;)
OdpowiedzUsuńOj, wiem, jak fajnie być studentem. I nie szkodzi, że trzeba wstawać bladym świtem, żeby obejrzeć mecz :P
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że decyzja Tośki o wyprowadzce od ojca podyktowana została oskarżeniami Rześkiego. Taki impuls, by wreszcie się uniezależnić i raz na zawsze uciąć plotki.
Co my byśmy zrobiły bez tych babć? Z mądrości życiowej starszych trzeba korzystać pełnymi garściami.
Ależ słodziutko się zrobiło za sprawą wyznania Thomasa! :) Wydaje mi się jednak, że jedno "kocham cię" sprawy nie załatwi, bo swoich wcześniejszych słów przyjmujący już nie cofnie, a Tosia przecież nadal chowa urazę.
Pozdrawiam ;*
Hejoł. ;*
OdpowiedzUsuńWybacz mi, że dopiero teraz się zjawiam, jednakże szkoła uniemozliwa mi jakiekolwiek blogowe życie. Brak czasu na komentowanie. ;/
Ale już jestem i powiem Ci od razu, iż jestem zniewolona. ;D
Wyznanie Thomasa zawładnęło moim sercem ♥ To było takie urocze. ♥ Ach, rozpływam się! Uwielbiam takie sceny. :D
Co ja tu mogę jeszcze powiedzieć? Idealny. ♥
Chcę więcej!
Rozmowa z ojcem poszła Jej bardzo gładko. Zero przeciwskazań co do mieszkania osobno, ale to musiało kiedyś nastąpić i miło, że nie obyło się to w jakimś spięciu. Zarzutów typu.. jesteś wciąż za młoda, jak dasz sobie radę sama, przecież jeszcze jesteś małą dziewczynką itp. Może trochę wyolbrzymiłam, ale już zapomnijmy o tym. Oj wiem co to znaczą święta spędzona z rodziną na wsi. Powiem , że już za nimi tęsknie i czekam z wyczekiwaniem. Nie ma nic trafniejszego jak słowa babci. Ona mimo różnic zna nas najbardziej. Chociaż chcielibyśmy coś ukryć to się tego nie da. Ten bal, ten odbijany taniec i wyznanie na końcu. Jestem po prostu pod wielkim wrażeniem i zaniemówiłam. To takie słodkie.
OdpowiedzUsuńCzekam na Jej reakcję i nowy rozdział ;*