-Nic nie powiesz? - mruknął spoglądając jej w oczy.
-Daruj sobie. Nie uwierzę w Twoje słowa. - odsunęła się od niego. - Nie zbliżaj się do mnie, rozumiesz?
-Tośka, daj mi szansę. - w ostatniej chwili sięgnął jej rękę i przyciągnął do siebie. - Udowodnię Ci, że jesteś dla mnie najważniejsza.
-Zostaw mnie. - wyrwała rękę z jego uścisku. - Już pokazałeś mi jak bardzo jestem dla Ciebie ważna, nie pamiętasz?
-To nie tak..
-Jasne, to wszystko nie tak jak myślę. To wszystko nie Twoja wina. To przecież nie Ty stwierdziłeś, że się puszczam. Ty jesteś niewinny. Każdy zawinił, tylko nie Ty! - wykrzyczała ostatnie zdanie z trudem powstrzymując łzy.
-Tosia, wszystko w porządku? - na całe szczęście całą sytuację musiała zauważyć ukochana Fabiana, która w odpowiednim momencie podeszła do nich.
-Tak, jest ok. - wysiliła się na uśmiech. - Ten pan już nie ma nic do powiedzenia.
-Nie odpuszczę, Tośka. Udowodnię Ci, że zależy mi na Tobie! - krzyknął w ich kierunku, kiedy oddalały się w stronę Dryji, Kurka, Drzyzgi i Nowakowskiego.
Nim się zorientowali do północy zostało niewiele minut. Starała się zapomnieć o zaistniałem sytuacji z amerykańskim przyjmującym, bo przecież przyszła tutaj świętować Nowy Rok, a przede wszystkim chciała się dobrze bawić. Jednak od wyznania Thomasa w swojej głowie cały czas słyszała słowa babci, z którą rozmawiała podczas świąt. Ceniła jej rady, jednak nie chciała, nie potrafiła mu wybaczyć tamtej sytuacji. To było silniejsze od niej.
-O czym tak myślisz, co? - rozmyślanie przerwał jej nielubiany przez nią osobnik. - Powinnaś się cieszyć, że Nowy Rok spędzasz w tak cudownym gronie.
-Wiesz co, właśnie tę radość zepsuła mi Twoja obecność w pobliżu mnie. - mruknęła sztucznie się uśmiechając.
-Dałabyś już spokój. - westchnął. - Jesteś na mnie wściekła od tamtego czasu i do tej pory Ci nie przeszło.
-Dziwisz mi się?
-Nie, nie dziwię Ci się. - przyznał z wyczuwalną w głosie szczerością. - Jednak mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczysz i zakopiemy ten topór wojenny.
-I tak powinieneś się cieszyć, że rozmawiam z Tobą dłużej niż minutę. - zaśmiała się cicho.
-Wiem, że mnie lubisz, tylko udajesz taką twardą. - szturchnął ją ramieniem.
-Idź lepiej, bo Twoja ukochana ewidentnie nie cieszy się z faktu, że ze mną rozmawiasz. - kiwnęła głową w kierunku narzeczonej Nowakowskiego.
-I tak mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie ten piękny dzień i mi wybaczysz. - uśmiechnął się. - A teraz jakbyśmy już się nie zobaczyli podczas tej imprezy, w co wątpię, to życzę Ci szczęśliwego Nowego Roku no i żebyś w końcu znalazła tą swoją miłość w tym nadchodzącym roku.
-Dziękuję Piotrze. - westchnęła. A teraz idź już, bo pożre mnie za chwilę wzrokiem. Szczęśliwego Nowego Roku, Piotrek.
-Wszędzie Cię szukałem. - zdyszany Bartek stanął za nią. - Gdzie mi uciekłaś?
-Akurat przed chwilą rozmawiałam z Nowakowskim.
-Z kim? Chyba własnym uszom nie wierzę. - zaśmiał się. - A gdzie jego stały przydomek kretyn, idiota, głupek?
-Daj spokój. - mruknęła. - Lepiej powiedz mi, dlaczego mnie szukałeś?
-Bo za chwilę będzie północ, a chciałbym wejść z Nowy Rok z Tobą u boku. - poruszał brwiami obejmując ją w pasie.
-Bartek, proszę Cię. - westchnęła. Ten podał jej lampkę szampana i pociągnął delikatnie za dłoń. - Gdzie Ty mnie ciągniesz, co?
-Chodź ze mną i nie bój się, przecież krzywdy Ci nie zrobię.
-No nie wiem, kiedyś już mnie uderzyłeś i limo miałam przed tydzień. - zaśmiała się przypominając sobie owe wspomnienie.
-Boże, Ty mi dalej to wypominasz, nie moja wina, że gestykulowanie rękoma może być dla innych bolesne.
-Ale bynajmniej oduczyłeś się tego i inni są teraz bezpieczni. Nie muszą stawać w odległości stu metrów od Ciebie.
-Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne, Tośka. - usiedli na pobliskiej ławce, w pobliżu restauracji.
-Dlaczego wyciągnąłeś mnie na podwórko, skoro jest zima, a ja jestem w sukience i mogę zamarznąć? - mruknęła niezadowolona zakładając ręce na piersi.
-To dziwne, że chociaż przez te kilka sekund przed Nowym Rokiem chciałbym być sam na sam z Tobą? - westchnął narzucając na jej ramiona swoją marynarkę.
-Ale poważnie zabrzmiałeś. - roześmiała się spoglądając w niebo. Ze środka restauracji dochodziły krzyki odliczania. Po jedynce rozległy się krzyki, a na niebo roziskrzyło się od fajerwerków.
-Szczęśliwego Nowego Roku, Antonino. - Kurek uśmiechnął się i wysunął lampkę z szampanem w jej stronę.
-Szczęśliwego Nowego Roku, Bartoszu. - zaśmiała się i stuknęła szkłem o jego wysuniętą lampkę. Zamoczyli usta w szampanie i szeroko się uśmiechnęli.
-Dziękuję, że przyszłaś tutaj ze mną. - objął ją ramieniem.
-A ja cieszę się, że nie zrezygnowałam z tego wyjścia. - uśmiechnęła się.
Zabawa trwała niemalże do białego rana, jednak wraz z Bartoszem zniknęła około godziny trzeciej w nocy. Poprosiła go, aby odwiózł ją do domu ojca, bo obiecała mu, że Nowy Rok spędzi z nim. Podziękowała rzeszowskiemu atakującemu, musnęła go w policzek i wysiadła z taksówki. Do domu weszła dopiero wtedy, kiedy samochód zniknął w oddali. Ona sama zniknęła za drzwiami swojego lawendowego pokoju. Wzięła prysznic, ubrała się w pidżamę i położyła. Jednak nie mogła zasnąć. Kręciła się z boku na bok, aż za oknem zrobiło się widno. Jednak do salonu zeszła dopiero wtedy, kiedy usłyszała krzątającego się po dole ojca. Ubrana w dres, bo przecież jakieś swoje ubrania zostawiła w rodzinnym domu, i przywitała się z ojcem.
-Szczęśliwego Nowego Roku, tatku. - musnęła jego policzek.
-Szczęśliwego Nowego Roku, córeczko. - przytulił ją. - A teraz chodź na śniadanie. Spałaś coś w ogóle?
-Jakoś nie mogłam zasnąć. - westchnęła siadając przy stole.
-Odeśpisz sobie. - zaśmiał się kładąc na stole pieczywo.
Posłała w jego kierunku ciepłu uśmiech i w milczeniu zjedli.
-Zapomniałbym. W salonie czeka na Ciebie bukiet kwiatów. - kiwnął głową wskazując na szklany stolik.
-Kwiaty? Dla mnie? - zdziwiona podeszła do salonowego stolika. - Od kogo?
-Nie mam zielonego pojęcia. Przecież są do Ciebie. - zaśmiał się sprzątając ze stołu. - Ale jest liścik.
Zerknęła na róże i kucnęła przy stoliku. Pochyliła głowę i zanurzyła nos w kwiatach zanosząc się ich zapachem. W głębi ujrzała małą kopertę z liścikiem. Wzięła ją do ręki i wyciągnęła z niej liścik.
Jestem idiotą, totalnym idiotą.
Przepraszam Cię Tosia, nie wiedziałem, że to Twój ojciec.
Proszę Cię, wybacz mi.
T.
Westchnęła i znów przed oczami pojawił jej się obraz sprzed kilku godzin, kiedy to owy osobnik wyznał jej miłość. Kiedy bez ogródek powiedział, że ją kocha.
InaccessibleGirl: Mamy jedenastkę. Tym razem była rozmowa z Piotrem i wejście w Nowy Rok z Bartoszem. Co będzie dalej? Szczerze mówiąc sama nie wiem, bo teraz piszę rozdziały na bieżąco. :). A za wszelkie błędy bardzo przepraszam!
HALO, JEST TUTAJ KTOŚ JESZCZE?!
Za półtorej tygodnia znów przywita mnie szara rzeczywistość. Wraca uczelnia, a było tak pięknie. Wszyscy mówią, że najdłuższe wakacje są po maturze, jednak nie tylko. :D. Teraz miałam cztery miesiące wolnego, a nawet i trochę więcej, wiecie jakie to cudowne? :D. Od jutra zaczyna się decydująca faza PŚ. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że obejrzę te najważniejsze mecze, tak jak i poprzednie oglądałam! :)
Pozdrawiam serdecznie! ;* ♥
Hej. ;*
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że rozdział jest naprawdę przyzwoity. :)
Jak najbardziej miły dla oka, przyjemny do czytania. No czegóż chcieć więcej? Chyba trudno byłoby znaleźć coś takiego. ;D
Absolutnie wszystko mi się podobało!
Począwszy od rozmowy z Piotrkiem, przebrnąwszy przez wątki witania Nowego Roku z Bartkiem, a kończąc na ostatnich słowach opowiadania. Zachwyciłaś mnie. ♥
Ta końcówka jest tak urocza, że ojjj...
Czekam na następny!
P.S.: Zapraszam do siebie na:
http://zostan-ze-mna-przez-chwile.blogspot.com/
Liczę na Twoją obecność, ściskam. ;*
JA JESTEM!
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Tośce, że wyznanie Thomasa nie zrobiło na niej takiego wrażenie, jakiego mógłby spodziewać się jej wielbiciel (to znaczy zrobiło, ale z uwagi na urażoną dumę musiała się kamuflować), aczkolwiek mimo wszystko ma nadzieję, że stopniowo Rześkiemu uda się zmiękczyć jej opór ;)
Bartosz mistrz wykorzystywania sytuacji ;) Tośka jest cięta na Rześkiego, więc jak mógłby pozwolić, by okazja na spędzenie czasu w jej towarzystwie przeszła mu koło nosa?
A więc jednak cos zaszło nieprzyjemnego między Antoniną i Piterem! Ciekawe tylko co...
Pozdrawiam ;*