niedziela, 4 października 2015
13. Jeżeli mi na czymś zależy to walczę o to.
-Czy Ty się słyszysz? - zaśmiał się cicho i przepuścił ją w drzwiach. Pomógł jej zdjąć płaszcz i odwiesił go. - Cóż Cię do mnie sprowadza?
-Wiesz, długo nad tym myślałam. - usiadła na kanapie. - I doszłam do wniosku, że babcia miała rację. Często ludzie coś robią, a później tego żałują.
-Twoja babcia musi być mądrą kobietą. - przyniósł z kuchni lampki na wino, otworzył butelkę i napełnił szkło.
-Jednak dalej nie wiem co mnie podkusiło, żeby tutaj przyjść, do Ciebie. - westchnęła.
-Jednak już tutaj jesteś. - uniósł kąciku ust ku górze, siadając w umiejscowionym naprzeciw kanapy fotelu.
-Wiesz, to pewnie nalot dwumetrowców na moje mieszkanie sprawił, że chociaż Ty jeden jesteś normalny. - uśmiechnęła się i usiadła po turecku. - Ty jeden może i mnie nachodziłeś, jednak dawałeś spokój kiedy Cię olewałam. Oni tacy nie są.
-Jeżeli mi na czymś zależy to walczę o to. - sięgnął po lampkę z winem i zamoczył usta. - Bardzo dobre to wino.
-Moje ulubione. - poczuła jak policzki zaczynają jej płonąć, dlatego od razu spuściła głowę w dół.
-Nie chowaj tych rumieńców, pięknie z nimi wyglądasz.
-Daj spokój. - uniosła wzrok ku górze. - Myślałam, że nie wpuścisz mnie do środka.
-To się pomyliłaś. - roześmiał się. - Nawet o północy bym Cię wpuścił, jak mogłaś w to wątpić?
-Nie wątpiłam, ale źle Cię traktowałam za każdym razem jak chciałeś ze mną porozmawiać.
-To ja Cię źle potraktowałem. Nie powinienem był Cię obrażać przy wszystkich. To było chamskie z mojej strony.
-Z tym się zgodzę. Zachowałeś się chamsko. Ale jednak Ci wybaczyłam, więc powinieneś się cieszyć. Nie każdy ma tak dobrze.
-Wybaczyłaś mi? Jak miło to słyszeć.- mrugnął w jej kierunku okiem. - No tak, Piotrek widocznie zrobił coś gorszego skoro mi wybaczyłaś, a jemu nie potrafisz.
-Piotrek.. Tak, to zdecydowanie przez niego tutaj przyszłam. - westchnęła. - Zrobił nalot z Kurkiem i Drzyzgą na moje mieszkanie. Powiedział o kilka zdań za dużo.
-Twoje mieszkanie? Nie mieszkasz już z ojcem?
-Nie. - posłała w jego kierunku ciepły uśmiech. - Widzisz, jednak te Twoje słowa coś dały. W końcu miałam odwagę się wyprowadzić z rodzinnego domu, choć nie było to łatwe.
-Nie musiałaś przecież tego robić.
-Musiałam. Kiedyś musiałam to zrobić, a Ty to ewidentnie przyspieszyłeś. Powinnam Ci za to podziękować.
-Wiesz, że nie musisz mi dziękować. - uśmiechnął się delikatnie i znów zamoczył usta w winie. - Po tym jak usłyszałaś te słowa z moich ust to nie musisz mi za nic dziękować.
-Więc jesteśmy kwita?
-Niech tak będzie. - kiwnął na potwierdzenie głową. - Więc skoro już wszystko mamy ustalone to obejrzymy jakiś film?
-Wiesz, potrafisz zniszczyć tak poważną atmosferę w kilka sekund. - zaśmiała się sięgając po wino, którego upiła spory łyk.
-Nie lubię jak jest zbyt poważnie, a tak było już zdecydowanie za długo. - zerknął na nią spod tak zwanego byka. - To jak z tym filmem?
-Jestem jak najbardziej za, o ile masz jakiś ciekawy film, najlepiej wyciskacz łez.
-Wiesz, nie lubuję w takich filmach. - podniósł się i podszedł do półki z filmami. - Możemy obejrzeć Pięćdziesiąt twarzy Grey'a.
-Poważnie w towarzystwie mało znanej przez Ciebie dziewczyny chciałbyś oglądać ten film? - spojrzała na niego nieco zdziwiona.
-A dlaczego nie? Ponoć jest fajny.
-Przykro mi, oglądałam już ten film. A z Tobą i tak bym tego nie zrobiła.
-Nie bądź taka poważna. - zaśmiał się i ponownie zerknął do półki z filmami.
-Pozwól, może ja zobaczę co tam masz ciekawego. - zaśmiała się i stanęła tuż za nim dźgając go palcem między żebrami. Momentalnie się odsunął i zrobił jej miejsce. Przejrzała kilka płyt i jedną podniosłą ku górze. - O popatrz, jednak masz tutaj coś ciekawego. Uwielbiam książki Sparksa, więc możemy obejrzeć adaptację jednej z nich. Co Ty na to?
-Nie bardzo lubię jego twórczość, ale dla Ciebie mogę zrobić wyjątek. - roześmiał się i zabrał z jej rąk adaptację filmową Szczęściarza. Włączył telewizor, do odtwarzacza DVD włożył płytę i usiadł na kanapie.
Kiedy skończył się film cicho się zaśmiała widząc śpiącego na kanapie Amerykanina. W jego sypialni znalazła jakiś koc, którym go okryła. Wyłączyła telewizor, uprzednio wyciągając z odtwarzacza DVD płytę. Na znalezionej w kuchni karteczce napisała kilka wyrazów, ubrała się i opuściła lokum przyjmującego. Kiedy dotarła do swojego mieszkania było już dość późno, bo zdecydowała się na spacer. Jakie było jej zdziwienie, kiedy na schodach zobaczyła czatującego Bartosza!
-Długo tutaj siedzisz? - zaśmiała się.
-Wystarczająco długo. - mruknął niezadowolony podnosząc się. - Gdzie byłaś?
-Nie powinno Cię to interesować. - wysiliła się na w miarę normalny ton i wpuściła zabłąkanego przybysza do środka. - Co Cię tutaj sprowadza?
-Chciałem przeprosić za tamto, no wiesz..- westchnął drapiąc się w kark. - No i chciałem Cię zaprosić na nasz wyjazdowy mecz.
-Wyjazdowy mecz? - zmrużyła oczy bacznie mu się przyglądając.
-Tak, jedziemy do Gdańska i może miałabyś ochotę pojechać z nami? - wyszczerzył się. - Trener nie ma nic przeciwko, a Thomasem..
-Spokojna Twoja rozczochrana. - poklepała go po ramieniu. - Kiedy jest ten wyjazd?
-Jutro rano jedziemy. Mogę po Ciebie przyjechać!
-Spokojnie, jeszcze nie odpowiedziałam. - zaśmiała się wlewając do szklanek sok pomarańczowy. Jedną podała Bartoszowi, a drugą ujęła w swoją dłoń i od razu się napiła. - Niech będzie, pojadę.
-No, to jesteśmy umówieni. - podszedł do niej i objął ją przytulając do siebie. - Będę u Ciebie o 6! - i już go nie było.
Oczekując na Kurka zdążyła porządnie zmarznąć, bo przecież musiał on się spóźnić dobre piętnaście minut. Widząc jej minę wydukał jedynie cześć i od razu wrzucił jej walizkę do bagażnika. Całą drogę pod Podpromie przebyli w milczeniu - jemu było głupio, że się spóźnił, a ona była zbyt zdenerwowana tym, że o mało co nie zamarzła przed swoim blokiem.
-Już mi przeszło. - mruknęła wysiadając z samochodu.
-Uff. Cieszę się. - w jego głosie można było wyczuć ulgę. - Wrzucę Twoją walizkę do autokaru, a Ty możesz sobie zając miejsce.
-Nie ma sprawy. - szeroko się uśmiechnęła, po czym weszła do autokaru. Przywitała się ze wszystkimi i od razu udała się na sam tył pojazdu, gdzie było wolne miejsce obok siedzącego Amerykanina. - Wolne?
InaccessibleGirl: Jest trzynastka. Dodaję, jak co tydzień, w niedzielę. Mimo, że zainteresowanie blogiem spadło do minimum. Stąd też moja prośba do Was: JEŻELI JUŻ TUTAJ JESTEŚCIE, POZOSTAWCIE PO SOBIE JAKIŚ ZNAK, CHOCIAŻBY WYRAZ, CZY JEDNO ZDANIE.
Przetrwałam dwa dni na uczelni i wiecie co Wam powiem? Już mam dość, tym bardziej, że w piątek siedziałam do 16 i miałam w międzyczasie trzygodzinne okienko..
Pozdrawiam! ♥
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niestety zaczął się taki czas, gdzie nie ma czasu na porządny sen, więc stąd też małe zainteresowanie. Mówię sama po sobie, bo szkoła wyczerpala mnie do tego stopnia, że wylądowałam w szpitalu :(
OdpowiedzUsuńNo ale dzięki temu mogę czytać ;)
No i jestem tu z tobą :D
Aaa! ♥ Cieszę się, że się wreszcie dogadali! Dobrze, że Tośka schowała animozje do kieszeni i postanowiła dać szansę Thomasowi. A Rześkiemu faktycznie musi na niej zależeć, skoro jest gotowy do takich poświęceń (mam na myśli oglądanie Greya :D).
OdpowiedzUsuńWkurza mnie Kurek, bo ciągle kręci się obok Tośki i raczej nie zanosi się, by miał zamiar odpuścić. Tak, a propos, kiedy poprosił, ją by zajęła sobie miejsce w autokarze, to chyba nie takie zajęcie miejsca miał na myśli :P
Pozdrawiam :*
Ja ciągle tutaj jestem, Kochana! ;*
OdpowiedzUsuńPrzybywam spóźniona, lecz czasu ostatnio brakowało na cokolwiek.;/
Yeah! ;D
Cieszę się, że Tośka dała drugą szansę Thomasowi. To krok w dobrą stronę, tak czuję. ^^
Wkurza mnie natomiast Kurek. -.-' Chyba nawet nie tylko mnie. Taki irytujący jest, że ja nie mogę. :P UGH!
Rozdział świetny, jak zawsze! ;D
czekam na kolejne! ;*