niedziela, 16 sierpnia 2015

6. Ja byłam blondynką, tylko się przefarbowałam na rudo.




Zdziwiła się widokiem Amerykańskiego przyjmującego. Już prędzej spodziewałaby się Kurka albo Drzyzgi. Jednak gestem ręki zaprosiła go do środka i zamknęła za nim drzwi.
-Co Cię do mnie sprowadza? - posłała w jego kierunku niepewny uśmiech.
-Wiesz, może to i głupie.. - podrapał się po karu rozglądając się dookoła. Zza pleców wyją bukiet kwiatów. - Ale chciałem Ci podziękować i przy okazji przeprosić. Nie chciałem, żeby z tą bójką tak wyszło no i przenocowałaś mnie.
-Daj spokój, nie trzeba było się fatygować. - zdziwiła się jeszcze bardziej widząc róże, jednak uśmiechnęła się.
-Ale kwiatki weź. - szeroko się uśmiechnął. - Zgarnąłem opieprz za to, że tak późno po nie pojechałem, ale opłacało dla tego uśmiechu.
-Dziękuję. - zabrała kwiatki i przeszła do kuchni, gdzie włożyła je do wazonu. - Są piękne.
-To już będę leciał.
-Poczekaj, skoro już tutaj przywędrowałeś, to może zostaniesz i czegoś się napijesz, hm? - spojrzała na niego trzymając czajnik w ręce.
-Chętnie, może herbaty?
Kiwnęła jedynie głową i nalała do czajnika wody. Postawiła na płycie indukcyjnej i do dwóch kubków - jednego z londyńskim Big Benem, a drugiego z paryską Wieżą Eiffla - wrzuciła torebki zwyczajnej, polskiej, czarnej Sagi. Z kuchni, czekając aż zagotuje się woda, miały dobre miejsce aby go obserwować. Krzątał się po salonie i oglądał pamiątki, które przywoziła zza granicy. Przeglądał zdjęcia widzące na ścianie obok kominka i te stojące na nim. Z obserwacji wyrwał ją gwizdek czajnika. Zalała wrzątkiem herbatę i przeniosła ją do salonu, stawiając na stoliku. Jeszcze raz przeszła do kuchni, gdzie z szafki wyciągnęła cukier i też umiejscowiła go na stoliku.
-Sporo pamiątek z różnych krajów. - posłał w jej stronę uśmiech.
-Często wyjeżdżałam. - mruknęła. Nie lubiła kiedy ktoś oglądał zdjęcia wiszące na ścianach. Twierdziła, że są okropne, bo wtedy była taka mała i gruba.
-W stanach też byłaś?
-Nie, jeszcze nie miałam okazji. - westchnęła. - Ale zapewne kiedyś się tam wybiorę.
-Zapraszam, tam jest bardzo pięknie. - wyszczerzył się. - I nie tylko, ze względu na to, że to mój rodzimy kraj.
Zaśmiali się. Podeszła do niego. Uśmiechnęła się i wzięła do ręki małą wieżyczkę.
-To jest moja ulubiona pamiątka. Kupiłam ją w Paryżu. Wtedy wyjechałam sama pierwszy raz za granicę. Przypomina mi o tym, że ojciec postanowił mi zaufać i puścić mnie samą, co mnie zdziwiło. - zaśmiała się odkładając na miejsce malutką wieżę Eiffla.
-Bał się puścić swoją córeczkę samą? - zmrużył oczu. - Czy byłaś tak niesfornym i niegrzecznym dzieckiem?
-Każdy z czasów dzieciństwa ma coś za uszami. - mruknęła siadając na kanapie.
-Ja jako dziecko byłem bardzo grzeczny. - usiadł obok niej na kanapie.
-Jasne, a ja byłam blondynką tylko się przefarbowałam na rudo. Nigdy nie uwierzę, że byłeś grzecznym dzieckiem.
-A ja nigdy nie uwierzę, że byłaś blondynką.
-Daruj sobie, bo i tak nie uwierzę, że jako dziecko byłeś aniołkiem.

Rozmowa się kleiła. Niby się nie znali za dobrze, bo w prawdzie widzieli się dopiero trzeci raz, a jednak rozmawiało się im bardzo dobrze. Jednak nie pochwaliła się przed nim, że jest córką głównego sponsora rzeszowskiego klubu. Bo po co mu to? Do szczęścia raczej nie jest mu to potrzebne, a gdyby się dowiedział to raczej traktowałby ją z pewnym dystansem. Była tego pewna, bo przecież tak samo było z Bartkiem, Fabianem i każdym innym rzeszowskim zawodnikiem. No może nie wliczając w to Nowakowskiego. On dowiedział się najszybciej o tym jej małym sekrecie, ale nie bardzo się tym przejął. Działał jej na nerwy przed odkryciem tej informacji i tak samo działa jej na nerwy teraz. Doszła do wniosku, że Thomasowi też o tym powie, ale w odpowiednim momencie. Cieszyła się, że na salonowych ścianach wisiały jedynie zdjęcia jej z dzieciństwa, a na żadnym nie było jej ojca. Nim się zorientowali dochodziła północ.
-Dziękuję za herbatę, ale będę już leciał. - wstał i uśmiechnął się.
-Wiesz, wygody mojej kanapy już znasz. - wytknęła w jego stronę język. - I o tym, że mam twardą podłogę też już się przekonałeś.
-Tym razem jestem w stanie dotrzeć samodzielnie do swojego mieszkania.
-No tak, dzisiaj wypiłeś jedynie herbatę. - odprowadziła go do drzwi.
-Wpadnij kiedyś na trening albo na mecz. - chwycił klamkę drzwi i odwrócił się jeszcze w jej stronę. - Na razie, Ruda.
-Wpadnę prędzej niż Ci się wydaje, a Ruda jestem jedynie z koloru włosów. - warknęła wbijając mu palce między żebra. - Na razie, Rześki.
Musnęła jeszcze przelotnie jego policzek i zamknęła za nim drzwi. Sprzątnęła brudne kubki, ale nie miała siły ich myć, dlatego wrzuciła jej jedynie do zlewu. Była zmęczona, a przecież następnego dnia miała zajęcia na uczelni.


Thomas

Kiedy tylko dojechał do mieszkania od razu po wejściu opadł na kanapę. Wpatrywał się w martwy punkt i rozmyślał o dzisiejszym, a właściwie już wczorajszym wieczornym spotkaniu. Przecież było już sporo po północy. Nie miał ochoty na spanie, ale wiedział też, że czeka go rano trening. 
-Co ona ma takiego w sobie? - westchnął sam do siebie, a jego głos rozniósł się po mieszkaniu echem. - Nie mogę się zakochać, nie mogę poznać tutaj nikogo w kim mógłbym się zakochać. Muszę myśleć o grze, o dobrej grze, aby później dostać się do reprezentacji swojego kraju. A co jeżeli już jest za późno i właśnie ona jest tą osobą, której mi tutaj brakowało? 
Głęboko westchnął i przeniósł się do sypialni. Tam od razu po rozebraniu się położył się na łóżku, jednak nie mógł zasnąć. Wciąż myślał o niej, o niejakiej Antoninie. I nie myślał o niej jako o koleżance czy nawet przyjaciółce. Myślał o niej jak o pięknej kobiecie, która mogła podbić jego serce, która mogła być jego miłością. Ale przecież nie mógł się w niej zakochać po dwóch spotkaniach. Nawet nie po dwóch, bo impreza w klubie do tego się nie zaliczała. Jednak coś w niej było. Coś, co go urzekło. Wiedział, że musi wypytać o nią kolegów z klubu, bo przecież Bartek często się z nią widuje. A może to jest jej chłopak? Tak, nawet taka myśl przeszła mu przez głowę, ale nie, nie zachowują się jak przyjaciele. Rozmyślał do wczesnych godzin porannych, udało mu się zasnąć dopiero nad ranem.




InaccessibleGirl: Mamy szóstkę. O nieco później/wczesnej porze. ;D. Wróciłam z festynu, a festyny na wsi są najlepsze. :D. Był taki chłopak.. Chciał mnie porwać na randkę.. Był w moim typie, ale nie dałam się porwać. Przecież i tak jutro by niczego nie pamiętał, nie? :D
Także ten.. Przepraszam za jakość rozdziału. ;). I do następnego! ;*


4 komentarze:

  1. Muszę przyznać, że coraz bardziej lubię Thomasa. Na początku mnie bardzo irytował swoim wycofaniem i swego rodzaju niechęcią do Resoviaków i Polski. Teraz stał się znośny, chyba wszystko dzięki Antoninie.
    Przywiezienie jej kwiatów było bardzo miłym gestem z jego strony i cieszę się z reakcji Antosi. Przyjęła podarek i podziękowała, zaprosiła na herbatę. Chociaż Thomas nie musiał jej mówić, że przez nią oberwał od kwiaciarki, bo to zniszczyło romantyzm tej sceny xD
    Gdy Thomas dowie się, kto jest ojcem Antoniny, raczej nie będzie zadowolony. Sama na jej miejscu nie wiedziałabym jak i kiedy mu o tym powiedzieć, ale może lepiej nic nie ukrywać?
    Jestem ciekawa co wyniknie z wypytywania kolegów z drużyny o Antosię. Już nie mogę się doczekać tej sceny, bo przeczuwam, że Bartek będzie z tego powodu niezbyt zadowolony.
    Ze zniecierpliwieniem czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo Thomas jak Ty słodzisz naszej Tosi. Tak słodko, że wybrał się do Niej z kwiatami, chcąc podziękować. Do tego to co powiedział później „ale opłacało się dla tego uśmiechu”. Oh dzięki Ich wspomnieniom sama wróciłam do własnego dzieciństwa i od razu poczułam takie przyjemne ciepło i zaczęłam szczerzyć się jak głupia. To były piękne czasy. No nieźle nasz Rześki wkręca się coraz bardziej w znajomość z Antosią, ale to takie słodkie. Mogę stwierdzić, że już się chłopie zakochałeś, bo jednym z objawów jest nie moc zapomnienia o tej osobie. Ale to słodko. A gra , dobra gra nie wyklucza uczucia, co nie? :)

    Oo to widzę, że miałaś ciekawy dzień XD Oj te festyny mają coś w sobie.
    Czekam na następnym ! Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę, jak widać, naszemu Rześkiemu nieobce są dobre maniery! :) I bardzo dobrze, bo z reguły kobietom imponują takie zachowania, choć są też i takie, które uważają je za objaw lizusostwa (nie, wcale nie piję do mojej Bereniki :P). W każdym razie miła pogawędka przy kubkach herbaty pozwoliła naszym bohaterom przełamać kolejne bariery, nawet jeśli nie obyło się bez drobnych złośliwości, inicjowanych głównie przez Antoninę (widać, że w ten sposób stara się jednak zachować pewien dystans, nawet jeśli Thomas wydaje jej się coraz bardziej pociągający). A Rześki chyba coraz mocniej wkręca się w tę znajomość.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakość rozdziału jest dobra, moja kochana. ;*
    Mnie osobiście wszystko się u Ciebie bardzo spodobało.
    Czytając, obserwowałam rozwój zalążków, z których tworzy się piękna historia. ;*
    Tematyka siatkówki jest mi ciut odległa, bo nie ma co ukrywać prawdy, aczkolwiek Ty jako pisarka sprawiłaś, że polubiłam Thomasa.
    Ogólnie cała historia przypadła mi do gustu. :) Fabuła jest przemyślana, pisane wszystko jest gładko i lekko, no czego chcieć więcej, Kochana? ;*
    Proszę, informuj mnie o następnych rozdziałach. ;*
    Buźka. ;*

    OdpowiedzUsuń