Thomas
Obudził się wcześniej niż zadzwonił budzik. Wyszedł z nim do kuchni. Nie chciał, aby Antonina się obudziła. Wyłączył go, wziął prysznic i ubrał się. Nalał do szklanki wodę mineralną i postawił ją na szafce nocnej obok łóżka. Po cichu zabrał torbę treningową i wyszedł z mieszkania, zabierając ze sobą klucze od samochodu. Tym razem na trening wybrał się samochodem. Nie chciał zbyt długo później wracać, przecież zostawił w mieszkaniu samą Antoninę. A trening? Kompletnie nie mógł się skupić. Martwił się tym, że zostawił ją samą, że może wyjść i nie spotka się z nią po powrocie. Po zakończonym treningu pierwszy wpadł do szatni i przebrał się.
-Rześki, idziemy do kawiarni na kawę i ciastko, idziesz z nami? - Kurek zablokował mu drzwi wyjściowe stając w nich.
-Nie, dzisiaj nie mogę. Mam ważną sprawę do załatwienia. - westchnął prosząc wzrokiem o wypuszczenie z szatni.
-Uuuu, Rześki co Cię tak ciągnie do domu? - Igła poruszył brwiami stając obok rzeszowskiego atakującego. - Jakaś nocna przygoda i boisz się, że Ci ucieknie?
-Żadna nocna przygoda, po prostu spotkałem wczoraj wieczorem nieźle wstawioną Tośkę. - zmierzwił ręką włosy. - I zostawiłem ją w mieszkaniu.
-Bartek, spokojnie. - Igła pociągnął Kurka za rękę, kiedy ten ruszył w stronę Amerykanina.
-Co żeś jej zrobił, do cholery?! - wyrwał się z uścisku libero i stanął przed przyjmującym. - Co żeś jej zrobił?!
-Ej, ej. Panowie, opanujcie się.
-Nic Ci do tego, Kurek. To moja sprawa. - odepchnął wkurzonego atakującego, uniósł kąciki ust ku górze, podniósł z podłogi torbę i wyszedł z szatni, po czym opuścił Podpromie.
Dopiero w samochodzie się uspokoił. Wiedział, że Kurek nie jest chłopakiem Antoniny, ale nie spodziewał się aż tak agresywnej reakcji z jego strony. Odpalił samochód i z piskiem opon odjechał z parkingu. Po drodze do mieszkania wpadł do osiedlowego sklepu. Zrobił zakupy i zaparkował pod swoim blokiem. Wszedł do klatki, a później do mieszkania. Po cichu odłożył torbę i zdjął dresową bluzę. Torby z zakupami zostawił w kuchni, a sam uchylił drzwi do sypialni. Antonia spała, a on sam odetchnął z ulgą, choć sam nie wiedział dlaczego tak zareagował na widok śpiącej w jego sypialni rudowłosej. Po cichu zamknął drzwi i zaszył się w kuchni. Rozpakował zakupy i zabrał się za przygotowywanie śniadania. Tym razem nie gotował tylko dla siebie. Usmażył naleśniki i talerz z ich stosem postawił na kuchennej wyspie. Do dzbanuszka nalał syrop klonowy, a słoik z dżemem i nutellą postawił obok naleśników. Po dwóch stronach postawił talerze, a obok nich sztućce. Wykorzystał jeszcze to, że Antonina spała i postanowił wziąć prysznic.
Antonina
Obudziła się i po otwarciu oczu od razu zorientowała się, że nie jest w swoim pokoju. Rozejrzała się dookoła. Ściany było w bordowym kolorze, po prawej stronie było zasłonięte roletą okno, a po lewej duża szafa wraz z komodą, na której stało kilka ramek ze zdjęciami. Przy łóżku stał nocny stolik z lampką. Usiadła na łóżku i złapała się za głowę. Ból był niemiłosierny i od razu przypomniała sobie wczorajszy wypad z koleżankami z roku. Powoli wstała i podeszła do komody. Po spojrzeniu na pierwsze zdjęcie od razu zorientowała się, że znajduje się u Thomasa, tylko nie wiedziała jak to się stało. Przyglądanie się zdjęciom przerwało jej skrzypnięcie drzwi. Momentalnie się odwróciła, a w drzwiach zobaczyła Amerykanina, który zapewne wyszedł z pod prysznica, bo jego biodra przepasał jedynie biały ręcznik, a na torsie spływało jeszcze kilka kropel wody. Wpatrywała się w niego i robiłaby to dalej, gdyby nie ruszył się z miejsca. Podszedł do niej i delikatnie uniósł kąciki ust ku górze. Odwróciła się do niego plecami, nie chciała aby zauważył na jej policzkach czerwone rumieńce. Jedną rękę postawił na komodzie, z drugą zrobił to samo, co sprawiło, że była zamknięta pomiędzy jego rękami.
-Zdjęcia nie są szałowe, ale zawsze przypominają o rodzinie. - szepnął wprost do jej ucha, a na ciele poczuła dreszcze.
-No tak, przecież jesteś w obcym kraju, całkiem sam. - westchnęła odwracając się. Spojrzała w jego oczy i uniosła kąciki ust ku górze.
-Przyszedłem tylko po ubrania i nie spodziewałem się, że już wstałaś. - wyjął z jednej z szuflad bieliznę, z drugiej starannie złożoną koszulkę i podszedł do szafy, z której wyją dżinsy. Podszedł do drzwi i jeszcze przez ramie zerknął na nią. - Jeżeli jesteś głodna, to w kuchni masz śniadanie.
Kiedy wyszedł odetchnęła z ulgą. Poczuła, że coś w niej pękło, tylko nie była pewna co takiego. Wzięła głęboki oddech i wyszła z pokoju, a przy wyspie kuchennej już siedział Thomas, ubrany Thomas. Posłała w jego kierunku ciepły uśmiech i usiadła naprzeciw niego. Śniadanie zjedli w milczeniu, po czym posprzątała mimo sprzeciwów przyjmującego. Z kubkami ciepłej herbaty usiedli na kanapie.
-Bartek się wkurzył jak się dowiedział, że spałaś u mnie w mieszkaniu. - westchnął odkładając kubek na szklany stolik.
-W ogóle jak to się stało, że znalazłam się tutaj? - objęła wzrokiem mały mieszkaniowy salonik przyjmującego. - A Bartkiem się nie przejmuj, jest dla mnie jak brat, starszy bart. A sam sobie za dużo wyobraża, myśli, że kiedyś będziemy razem.
-Kocha Cię. - zerknął na nią. - Zależy mu na Tobie.
-Nie mogłabym się związać z bratem, wiesz o co chodzi. - westchnęła. - Starałam się mu to jakoś wyjaśnić, ale wiesz jaki jest Bartek. A teraz powiedz mi, jak się tutaj znalazłam?
-Po prostu. - wzruszył beznamiętnie ramionami. - Wracałem wczoraj wieczorem z treningu i wpadłaś na mnie, kompletnie pijana. Do Ciebie do domu było za daleko, więc przyniosłem Cię tutaj. - zaśmiał się widząc jej nic nierozumiejący wzrok. - Chciałaś iść jeszcze na drinka, a ja byłem po treningu i nie miałem serca Cię tak zostawić. Wziąłem Cię na ręce i przyniosłem do moich czterech kątów.
-Nie mówiłam nic głupiego?
-Nie, nic głupiego nie mówiłaś. I bójki czy awantury też nie wywołałaś. - oboje zaśmiali się i resztę poranka spędzili na rozmowie. Około godziny dwunastej opuściła jego mieszkanie, jednak niczym wyszła, namówiła go na obiad u niej w domu, w ramach podziękowań oczywiście.
Weszła do swojego domu i od razu opadła na kanapę. Musiała wyrzucić z głowy obraz Thomasa, przecież nie mogła się zakochać, a bynajmniej nie chciała. Jednak on dział na nią jak nikt inny. Kiedy go widziała na twarzy od razu pojawiał się uśmiech, uwielbiała czuć zapach jego perfum, kiedy stał obok niej, a kiedy ją dotykał przez jej ciało przechodził przyjemny dreszcz. Aby zmyć trudy poranka wzięła prysznic i ubrała dres. Wiedziała, że ni musi iść na zakupy, bo ojciec zostawił jej pełną lodówkę. Zabrała się za przygotowywanie obiadu. Nie wiedziała za bardzo za czym jej towarzysz przepada, więc postawiła na włoskie jedzenie. Przecież to każdy lubi. Przygotowała lasagne i naszykowała stół w jadalni. Rozłożyła talerze i sztućce, a lampki na wino ułożyła obok. Kiedy wszystko było dopięte na ostatni guzik poszła do pokoju.Ubrała swoją ulubioną, rozkloszowaną spódnicę i do niej założyła kraciastą koszulę. Włosy spięła w koka i zrobiła delikatny makijaż. Kiedy była gotowa usłyszała dzwonek do drzwi.
-Już idę! - krzyknęła schodząc po schodach. Otworzyła drzwi, ale za nimi nie ujrzała tej osoby, której się spodziewała. - Bartek? Co tutaj robisz?
-Przeszkadzam? - mruknął pod nosem i wszedł do środka.
-Tak jakby. - mruknęła zamykając drzwi.
-Co on Ci zrobił? - ścisnął dłonie w pięści. Spojrzała na niego nic nie rozumiejąc. - Co ten amerykański Alvaro Ci zrobił?
-Bartek, daj spokój. Niby co miał mi zrobić? A poza tym to mógłbyś już pójść, bo jestem umówiona. - wypowiadając ostatnie słowo zadzwonił dzwonek. Otworzyła drzwi, musnęła policzek Rześkiego i zaprosiła go do środka.
-Co on tu robi? - Kurek mocniej zacisnął pięści i nieco się zbliżył do swojego klubowego kolegi.
-Nie Twoja sprawa, jasne? - uniosła głos i stanęła pomiędzy Kurkiem i Rześkim.
-Rób co chcesz, tylko później nie przychodź do mnie z płaczem. - krzyknął i wyszedł trzaskając drzwiami.
InaccessibleGirl: Mamy ósemkę, niektórym kończą się wakacje, a przede mną jeszcze miesiąc obijania się. ♥. Niebawem Puchar Świata i obejrzę każdy mecz. Fajnie jest być studentem i mieć wrzesień wolny. :D.
Co do rozdziału.. Jest. Nie podoba mi się za bardzo, ale jest. Szczerze mówiąc, już moje napisane wcześniej rozdziały się skończyły, ten jest ostatni, i będę musiała to ogarnąć. Może wrześniowe mecze z udziałem Thomasa mi w tym pomogą? ;).
HALO, JEST TUTAJ JESZCZE KTOŚ?! ;)
Pozdrawiam! ;* ♥
wiem co czujesz. studenci w tym roku mają fajnie :D obejrzę sobie spokojnie wszystkie mecze Polaków i nie tylko xd życie jest piękne :D
OdpowiedzUsuńStudent przybija pjonę :D Mogę policzyć na palcach jednej ręki mecze, które widziałam na żywo podczas poprzedniego PŚ, więc teraz odbiję sobie z nawiązką ;)
OdpowiedzUsuńCzuję, że nadciągają kłopoty, przynajmniej od strony Kurasia. Jakby już nie było wystarczająco dużo komplikacji :) Bartek pewnie tak łatwo nie odpuści, zwłaszcza, że w grę wchodzi ten Rześki, którego tak trudno było zaakceptować całej drużynie. Teraz sytuacja między nimi jeszcze bardziej się zaogni. Panowie chyba staną ze sobą w konkury, by zdobyć serce Antoniny. Jak na razie jest chyba 1:0 dla Amerykanina ;)
Pozdrawiam ;*
Witaj! :* ojj, zazdroszczę Ci, Studentko! :D ech, a ja od 1 września wracam do szkolnej rzeczywistości i wcale mnie to nie cieszy. :( co do rozdziału- arcydzieło! ♥ kocham Twoje opisy. Mówiłam Ci to kiedyś już? Końcówka niezwykle emocjunąca. Wyczuwam kłopoty, masę komplikacji i to dobrze. Będzie się działo!
OdpowiedzUsuńHejże, to nieładnie się tak chwalić tym, że ma się miesiąc wakacji więcej :D
OdpowiedzUsuńThomas zrobił się ostatnio tak milutki, to dobrze. Z rozdziału na rozdział coraz bardziej go lubię... I coraz mniej lubię Bartka. Ależ z niego irytujący człowiek. I do tego jaki zazdrośnik! Dobrze, że jest Igła, który ich rozdzielił, bo mam wrażenie, że Kurek mógłby zrobić coś złego Rześkiemu.
Dobrze, że Antosia powiedziała mu, co myśli na ten temat. Mimo wszystko przeczuwam, że Bartkowi ciężko będzie pogodzić się z faktami i nie zakoleguje się z Thomasem. Pewnie zacznie pałać do niego nienawiścią i nie da mu żyć.
Zobaczymy jak to wszystko się potoczy.
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam gorąco :*