Siedziała wpatrując się w ekran komputera nie mogąc uwierzyć w tytuł artykułu. Westchnęła i kliknęła niepewnie, aby otworzyć stronę. Nowy nabytek Asseco Resovii Rzeszów, Thomas Jaeschke, po kilku miesiącach pobytu w kraju już poderwał piękną Polkę. I to nie byle kogo! Jak się dowiedzieliśmy od naszych zaufanych i poinformowanych źródeł, jest to niejaka Antonina Góral. Czy mówi coś to nazwisko? Nam owszem. Bowiem okazało się, że panna Góral jest nie kim innym jak córką prezesa zarządu Asseco Poland S.A., a co za tym idzie młody Amerykanin "wyłowił grubą rybę". Jego loty są bardzo wysokie, a bynajmniej na takie wyglądają.
Nie wierzyła własnym oczom czytając owy artykuł. Zamknęła komputer i odstawiła go na bok. Pośpiesznie się ubrała i wyszła z mieszkania.
-No już myślałam, że wieki tutaj będę czekać. - mruknęła podnosząc się ze schodów na klatce.
-Tośka, co Ty tutaj robisz? - ewidentnie zdziwił się na jej widok.
-Siedzę, korzystam ze słońca. - odpowiedziała z ironią. - A nie, przepraszam, nie ma tutaj słońca.
-No już spokojnie, nie denerwuj się. - otworzył drzwi i wpuścił ją do środka. - Zapraszam.
-Dziękuję. - weszła do środka i zdjęła płaszcz.
-Teraz powiedz mi, co Cię do mnie sprowadza.
Opowiedziała mu o wszystkim. Zaczęła od początku, o ile początkiem można było nazwać moment wyjazdu do Gdańska. Powiedziała mu o sytuacji w windzie, a tym jak Thomas na zmianę z Krzysztofem pilnowali ją, aby czasem Kurek nie zrobił jej krzywdy. Powiedziała nawet o wyznaniu, jakie usłyszała od Amerykanina. Może i nie było ono jednoznaczne, ale wiedziała, że coś musi być na rzeczy. A skończyła na zaistniałej po meczu w Gdańsku sytuacji i artykule na jeden ze stron internetowych.
-I dalej nie wiem o co Ci chodzi. - wzruszył bezradnie ramionami.
-Fabian, nie rób z siebie idioty gorszego niż jesteś. - mruknęła okręcając na stole kubek z herbatą.
-No bo ja nie rozumiem o co Ci chodzi. - westchnął. - Ewidentnie Rześki Cię kocha, a Ty obawiasz się tego, nie chcesz mu zaufać czy jak? Przeraził Cię ten artykuł?
-Sama nie wiem..
-To się ogarnij póki masz na to czas i póki żadna Ci nie sprzątnęła go sprzed nosa. Myślisz, że on tak długo będzie na Ciebie czekał?
-Wiesz, ja nie jestem stworzona do szczęścia tak jak niektórzy, Fabian. - westchnęła podnosząc się z krzesła. - Dziękuję za rozmowę.
-Trzymam kciuki Tośka. - przytulił ją na pożegnanie.
Nie odważyła się porozmawiać z Amerykaninem o tym wszystkim mimo tej szczerej rozmowy z Fabianem. Może po prostu się bała? Choć była młodą osobą, to wiele przeszła w życiu. Była zdania, że nie jest stworzona do szczęścia, bo osoby takie jak ona na to nie zasługują. Nie chciała mieszać w swoje życie przyjmującego, którego poniekąd bardzo lubiła. Może nie tylko lubiła, jednak nie chciała przyznać się przed sobą, ani przed nikim innym, że to może być coś więcej niżeli tylko sympatia. Ku jej uciesze przerwa międzysemestralna minęła o wiele szybciej niż się spodziewała, dlatego też ostatnimi dniami nie miała za bardzo czasu na cokolwiek innego niezwiązanego z uczelnią. Starała się nie myśleć o Thomasie, o tym co łączy ich dwójkę, tylko skupiała się na zajęciach, a bynajmniej próbowała. Trudniej było wtedy, gdy musiała siedzieć przez półtorej godziny i wsłuchiwać się w słowa wykładowcy, które nie były zbyt ciekawe. Starała się słuchać, jednak nie zawsze jej to wychodziło. Cieszyła się, kiedy znów miała chwilę oddechu od studenckich wypraw na uczelnię czy do biblioteki.
-Tosia, mam do Ciebie pytanie. - ojciec usiadł naprzeciw niej w salonie rodzinnego domu. Ona jedynie spojrzała na niego pytająco. - Czy miałabyś coś przeciwko, jakby na święta do babci pojechał z nami Thomasa?
-Tato, dlaczego chcesz to zrobić? - mruknęła nieco niezadowolona. - Przecież nie lubisz jak zadaję się z zawodnikami Resovii.
-Wiesz dobrze dlaczego tak postąpiłem. - westchnął. - Ale nie chcę, żeby został sam w Rzeszowie, w okresie świąt.
-Daj spokój. A inni zawodnicy? Trener? Statystyk? Tylu ich tam jest , a właśnie Ty musisz go zabierać ze sobą?
-Jeżeli nie chcesz to tego nie zrobię. - pocałował ją we włosy. - Ale zawsze mógłby poznać jedną z piękniejszych części Polski.
-Przepraszam tato. Nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. - posłała mu ciepły uśmiech. - Jak chcesz, to możesz go zabrać. Przecież nie mogę Ci tego zabronić. A teraz przepraszam Cię, ale wracam do mieszkania, żeby się spakować.
Thomas
W ostatnim czasie skupiał się jedynie na treningach, meczach, treningach, meczach i jeszcze raz treningach i meczach. Zorientował się, że Tośka go unika i nie ma ochoty na rozmowy z nim, choć nie wiedział dlaczego,postanowił to zaakceptować i wycofać się. Jednak mimo wszystko ucieszył się, gdy jej ojciec zaproponował mu wyjazd na święta w ich rodzinne strony. Przecież mógłby być to jakiś przełom w ich relacji, dlatego nie wahał się ani minuty i niemal od razu się zgodził. Kiedy dopinał walizkę w mieszkaniu rozległ się dzwonek domofonu. W pośpiechu zabrał kurtkę, walizkę i klucze od mieszkania, które zamknął. Zajął miejsce w samochodzie, tuż obok kierowcy, bo Tośka mimo jego nalegań ustąpiła mu owe miejsce. Rozmawiał z ojcem Tośki niemal całą drogę, jednak ona nie odezwała się ani słowem. Domyślił się, a raczej stworzył sobie swoją wersję, że nie chciała aby jechał z nimi. Po dotarciu na miejsce starsza kobieta, zapewne babcia Antoniny, przywitała ich szerokim uśmiechem, a jego równie mocno wyściskała. Podczas powitania zauważył kątem oka jak Tośka od razu uciekła w głąb domu i gdzieś zniknęła.
-Miło nam Cię tu gościć, chłopcze. - pani Gienia chwyciła go pod rękę i zaprowadziła do pokoju, w którym miał spać.
-To ja powinienem podziękować za zaproszenie. - posłał jej ciepły uśmiech i wszedł do pokoju.
-Mam nadzieję, że łóżko będzie wygodne, choć zapewne nie jest dostosowane do wzrostu sportowca. - zaśmiała się klepiąc go po plecach.
-Dziękuję. - położył walizkę na łóżku i zabrał się za jej rozpakowywanie.
Po obiedzie, który wyjątkowo mu smakował, pewnie ze względu na to iż to był specjał pani Gieni, wyszedł do ogrodu. Rozejrzał się i delikatnie uniósł kąciki ust ku górze.
-Fajne miejsce. - usiadł obok niej na huśtawce ogrodowej.
-Dom czy ogród? - mruknęła.
-I to, i to. - uśmiechnął się rozglądając się dookoła. - Taka cisza i spokój, zupełnie inaczej niż w Rzeszowie.
-To jest wioska. Tutaj zazwyczaj jest cicho.
-Tośka, powiesz mi w końcu co Cię męczy? - chwycił jej dłoń, kiedy ta chciała odejść. Jednak nie usłyszał odpowiedzi.
-Musisz dać jej czasu. - nie kto inny, tylko pani Gienia usiadła obok niego z pokrzepiającym uśmiechem. - Ona dużo w życiu przeszła.
-Nie wiem czy potrafię dłużej czekać na to, aż zauważy co do niej czuję. - westchnął kręcąc głową.
-Uwierz mi, chłopcze, że ona doskonale to wie, tylko boi się zaufać i otworzyć serce. A jeżeli coś do niej czujesz to poczekaj, bo jest tego warta. I nie mówię tego jako jej babcia. - zaśmiała się, poklepała go po ramieniu i zniknęła w głębi domu.
InaccessibleGirl: Beznadziejny i tyle w temacie. Chyba pomału się wypalam..
PS1: Przepraszam, że w zeszłym tygodniu rozdział się nie pojawił, totalny brak czasu. Następny, mam nadzieję, w niedzielę. :)
PS2: W takim dniu jak dzisiejszy pamiętamy nie tylko o zmarłych z rodziny, ale również o zmarłych przyjaciołach, idolach. Dlatego ja dzisiaj zapaliłam znicze za śp. Arka Gołasia i śp. Agatę Mróz-Olszewską. Może i nie na ich pomnikach, tylko na swoim cmentarzu, przy krzyżu, ale to jest dużo bardziej wartościowe niż gwiazdka w nawiasie. Tyle w tym temacie.
PS3: Jak macie chwilę, zajrzyjcie w zakładkę Zrozumieni , zmieniłam zdjęcie naszego głównego bohatera. :)
PS3: Jak macie chwilę, zajrzyjcie w zakładkę Zrozumieni , zmieniłam zdjęcie naszego głównego bohatera. :)
Pozdrawiam serdecznie! ;*
Pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńEee, nie! Wcale się nie wypalasz, a na pewno ja tego nie dostrzegam! ;))
Rozdział jest przyzwoity i niczym nie odstaje od pozostałych, uwierz mi, Kochana. ;)) Czasem tak jest, że wydaje się inaczej. ^^
Super, świetne, genialne! ♥
Wybacz, że tak krótko, ale na telefonie źle mi się pisze... ;/
Trzymaj się i pamiętaj, że jesteś mistrzynią w tym, co robisz! ;*
Buźka. ;**
Zapraszam do siebie!
Ja tu nic beznadziejnego nie widzę. Nie znasz się :P
OdpowiedzUsuńTen artykuł o Rześkim i Tośce przypomina mi obecną sytuację Kadzia i ciągłe przypisywanie mu romansu z Kaczorowską. Chyba podobny kaliber. Cóż, hajs musi się zgadzać, nieważne, że w ten sposób szkaluje się dobre imię innych ludzi.
Ale fajnie się zrobiło, tak rodzinnie :) Chyba tata Tośki powoli zaczyna akceptować Thomasa w życiu swojej córki, no bo w końcu dobry z niego chłopak nie? ;)
Tylko zastanawia mnie jedna rzecz w tym rozdziale - czy babcia Tosi umie angielski, czy to może nasz nowy resoviacki nabytek tak szybko opanował język polski? :)
Pozdrawiam :*
PS. Uwielbiam to zdjęcie Rześkiego! :)
Wiesz, tak trzy po trzy, po angielsku nawet babcia Gienia potrafi się dogadać. :D. Bo kto jak nie ona? :P
UsuńTo zdjęcie to mój screen'owski nabytek z filmiku na YT Resovii. :D :D I mi też się tak strasznie to zdjęcie podoba! :D
I dziękuję za miłe słowa! ;*
Taka babcia to skarb w takim razie :P
UsuńOo, to naprawdę Twój screen? Mogłabym przysiąc, że widziałam go gdzieś na tumblrach :)
Ten uśmiech tak mi się spodobał z filmiku z prezentacji, że postanowiłam sobie zrobić screen'a . :D.
UsuńŚwietny rozdział. Czekam na następny. :)
OdpowiedzUsuń